piątek, 26 grudnia 2014

3. Pani Malfoy



Hej hej :) To moja pierwsza przedmowa więc postaram się z tym uwinąć jak najszybciej. Po pierwsze bardzo przepraszam za opóźnienie w dodawaniu rozdziałów ale moja beta chyba zrezygnowała. Piszę "chyba" ponieważ nie otrzymałam od niej znaku życia, jeśli ktoś z was zna jakąś dobrą betę(lub sam nią jest) bardzo proszę o kontakt. Rozdział nieudany taki sobie...jak na razie dodaję nie poprawiony, więc proszę nie bijcie! :/ Rozdział niestety niepoprawiony


Jedna z najdziwniejszych spraw w życiu jest to, co sobie człowiek zapamiętuje. Chyba robi to wybiórczo. Jest w nim coś, co wybiera rzeczy, które on potem pomięta ~ Agatha Christie
         Podziemne boisko Quiddicha naprawdę zrobiło na Harrym wrażenie. Ta przestrzeń. Wielkość. Wszystko! Siedział tam od siedemnastej, aż do dwudziestej goniąc złotego znicza, a nawet i próbując innych stanowisk niż szukającego, ale nie było w tym takiej frajdy jak na przykład u Rona gdzie mimo iż ich boisko było zupełnie prowizoryczne, tam miał z kim grać. Miał z kim ćwiczyć i się wygłupiać. Tutaj był sam. Nawet gdyby był tu Malfoy, Harry nie sądził by chciał z nim grać. I był wręcz pewien, że z wzajemnością. Pani Malfoy? Nie wyobrażał sobie tego.
         Odłożył znicza do schowka i skierował się do wyjścia. Było już późno a kolacja powinna już na niego czekać. Kiedy wszedł do ogrodu zdziwił się widokiem dziwnych świetlistych kul lewitujących nad niektórymi częściami podwórza, oświetlały mu drogę mimo, iż jeszcze wcale nie było tak ciemno. Minął fontannę i pawia pijącego z niej wodę. Nie wiedział, po co im takie zwierzęta ale cóż... każdy ma swoje dziwactwa. A tacy Malfoyowie mieli ich jak dla Harry'ego bardzo dużo.
        Kiedy znalazł się w środku posiadłości, uświadomił sobie, że nie wie gdzie jest jadalnia. Wszedł po marmurowych schodach na górę i skręcił w najbliższy korytarzu w lewo, jednak kiedy wszedł do jednego z pokoi trafił do jakiegoś salonu. Zamknął drzwi i spróbował z kolejnymi. Tym razem również nie była to jadalnie, znajdował się w bordowej sypialni gdzie na podłodze przy kominku leżało olbrzymie niedźwiedzie futro. Westchnął i zawrócił, kierując się przed siebie i poszedł tym razem w prawo od schodów, po których wchodził. Tam również nie znalazł jadalni a bibliotekę.
        Olbrzymią, dwupiętrową, bibliotekę! Jego oczy rozszerzyły się, a usta otworzyły w okrągłym "O". Nigdy nie lubił takich miejsc, ale to naprawdę sprawiło, że zaparło mu dech w piersiach. Olbrzymia sala z piętrami wypełniona długimi dębowymi półkami wypełnionymi książkami. Księgami odzianymi w srebrzyste okładki i złote tytuły. Sala również była piękna. Cała w lekko beżowej barwie i białym marmurem na podłodze a u sufitu gigantycznym żyrandolem z prawdziwych diamentów. Po środku, którego stał stolik z czterema (wyglądającymi na wygodne) fotelami o brązowym obiciu, jeden z foteli był zajęty przez kobietę o blond włosach i dużych niebieskich oczach, które w tej chwili podniosły się z nad czytanej książki i wpatrywały prosto w niego.


W czymś ci pomóc? Zapytała kobieta zamykając książkę a Harry zdrętwiał. Ona była do niego... Uprzejma?
Jest ósma i...
Naprawdę? Zdziwiła się patrząc na okno, za którym robiło się już ciemno. Zaczytałam się Uśmiechnęła się do niego a on rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie wierzył w to co widzi. —Ale do jadalni w inną stronę. – Poinformowała go i wstała odkładając książkę na stolik a następnie podeszła do Harry’ego. Tędy, panie Potter powiedziała spokojnie, kiedy przeszła obok wybrańca, dopiero gdy była już przy drzwiach Harry otrząsnął się z zamyślenia i poszedł za nią.
        Zeszli po tych samych schodach, po których wchodził przed kilkoma minutami on sam,  skręcili w korytarz zaraz naprzeciwko drzwi wejściowych, a następnie poszli wzdłuż niego. W sumie trafić tu było łatwo. Kiedy weszli do jadalni jej wielkość również go zdumiała, nie tak jak biblioteki, ale jak na miejsce gdzie tylko jada się posiłki było naprawdę wielkie. U szczytu sufitu wisiał podobny do tego w bibliotece kryształowy żyrandol, a pod nim stał długi czarny stół z dużą ilością krzeseł wokół niego, pokój zasadniczo był jasny, ale kiedy dzień znikł za osłona nocy a lampy zostały zapalone czuł się dość nieswojo. Ilość jedzenia na stole również go zdumiała. Był  nakryty jak stoły w Hogwarcie. Pełne różnorakiego jedzenia.  Nie miał pojęcia, na co patrzeć bo wszystko wyglądało na takie apetyczne.

Nie wiedziałam, jaką kuchnię lubisz, więc kazałam zrobić z każdego kontynentu po kilka Stwierdziła spoglądając na talerz z glonkiem i skrzywiła się. – Polacy — mruknęła przechodząc wzdłuż stołu. — Jeśli mam być szczera ten naród dobrze umie jedynie piec ciasta — usiadła po prawej części stołu. tam przynajmniej nie dodają tyle tłuszczu. Wzdrygnęła się i wyjęła różdżkę. Harry usiadł po drugiej stronie naprzeciwko niej. Kobieta nie zwracała na niego zbytnio uwagi patrząc na jedzenie, aż w końcu machnęła różdżką, a talerz z sushi nadleciał z drugiego końca stołu i samodzielnie nałożył kilka kawałków tej potrawy na jej talerz. Sushi zapytała patrząc na niego a Harry spojrzał na danie i jęknął w myślach. "surowa ryba? O nie!". I pokiwał przecząco głową.


Pani Malfoy machnęła różdżką a talerz wrócił na swoje miejsce. Za to jej kieliszek napełnił się czerwoną substancją tak jak i jego. Przyjrzał się uważniej i stwierdził, że to wino. Chciał zapytać czy wie, że nieletnim niewolno, ale przemilczał to przypominając sobie, że w niektórych rodzinach wino pije się zawsze do obiadu czy kolacji, chyba nie miało to znaczenia czy rodzina składa się z czarodziejów czy mugoli. Rozejrzał się po jedzeniu i zauważył nawet Hot Dogi, które zwykł widywać jedynie w świecie mugoli. „Czyli kuchnia jest taka sama w obu światach” Przeszło mu przez myśl i rozejrzał się szukając czegoś innego. Ostatecznie zdecydował się na kurczaka, jakąś azjatycką sałatkę z tabasco, hamburgera, spaghetti i frytki. Kobieta patrzyła na to ze zdumieniem. Gdy nałożył sobie to wszystko na raz i szybko, jak gdyby zaraz ktoś miał mu to jedzenie wziąć sprzed nosa.


Po raz pierwszy od bardzo dawna widzę by ktoś tyle jadł. Przyznała z rozbawieniem, a Harry zamrugał przełykając kawałek kurczaka Ostatni raz był jakieś hm... Kiedy Syriusz jeszcze mieszkał z rodzicami pokiwała głową i wzięła do dłoni kieliszek z winem a następnie napiła się obserwowana przez Niezapomniana kolacja prychnęła odkładając kieliszek i spojrzała na swój talerz jakby zastanawiając się nad tym co ma z nim zrobić.
Co to znaczy? — zapytał Potter nie wiedząc nawet, kiedy te słowa wyszły z jego ust.
Mój ślub był dość kontrowersyjny… tym bardziej na tamte czasy. Syriusz był osobą, która właściwie mało do tego wszystkiego wniosła, choć przez niego chciałam zrobić coś bardzo niedorzecznego — wyjaśniła beznamiętnie odkładając sztućce na naczynie.
Na... Chyba, nie mówi pani, że przyszedł na wesele i...
Och tak uśmiechnęła się zimno unosząc do niego swój wzrok został zaproszony tak jak i twój ojciec, bo byliśmy połączeni jedną z więzi rodzinnych... Moja prababka była również matką, matki, rodzicielki twojego ojca. dodała od razu, widząc jego minę Syriusz musiał przyjść, a James, cóż… powiedzmy, że nie chciał zostawiać przyjaciela w potrzasku. Tak jakbym kiedykolwiek mu zaszkodziła — mruknęła z niesmakiem.Wszystko szło zgodnie z planem. Do czasu aż ktoś się pojawił… pokiwała głową. co do Syriusza, to szczerze mówiąc był wtedy w okresie nienawidzenia swojej rodziny całym sercem i duszą, a po swoim zawodzie miłosnym był jak chodząca sklątka tylnowybuchowa.   Harry słuchał jej z zaciekawieniem. Nie zdążył zapytać się Syriusza jak dokładnie uciekł z domu, a teraz miał okazję ku temu by dowiedzieć się również o swoim ojcu.
Upił się i zaczął wyzywać gości? zapytał.
Niedorzeczność – parsknęła. Nie upił się. Nigdy nie widziałam go w takim stanie… Ubliżał gościom? powtórzyła zdziwiona. Och nie. Był, co do tego zbyt dobrze wychowany uśmiechnęła się po raz kolejny, a Harry uznał, że to lekkie wykrzywienie warg chowa za sobą coś nieprzyjemnego. Trochę po mnie powrzeszczał i tyle. — to był dla niego szok.
Po pani? zapytał ze zdziwieniem. Przecież z tego, co mi wiadomo, to kłócił się jedynie z pani starszą siostrą...
Widzisz westchnęła, następnie upijając kolejny łyk trunku. Syriusz nigdy nie zaakceptował tego, co robi Bella. A co za tym idzie nienawidził ludzi do niej podobnych. W tym mojego męża. Potter był zdziwiony tym, że kobieta mówi o tym z taką lekkością. On na jej miejscu uważałby z każdym słowem, które wypowie, ponieważ Harry zdobyte informacje umie wykorzystać. Tym bardziej, że miał za sobą cały Zakon Feniksa.
W takim razie, dlaczego wyzywał panią? To się nie trzyma kupy blondynka wyglądała jakby chciała coś powiedzieć na ostatnie wypowiedziane przez Harry’ego słowo, jednak nie zrobiła tego.
Zwyzywał to za ostre słowo wzruszyłem delikatnie ramionami Po prostu krzyczał. Zresztą… Gdyby zaatakował czymś podobnym mojego męża, zapewne gryzłby piach o wiele wcześniej — przejechała palcem po nawierzchni kieliszka, a Harry zacisnął pięści z wściekłości, znów poczuł nienawiść do tej kobiety. Byli tam wszyscy śmierciożercy no i oczywiście Czarny Pan. Harry skrzywił się wyobrażając sobie jak stoi na ślubnym kobiercu a beznosy Voldemort oszpeca i sprawie, że uroczystość jest napięta.
Musiała się pani czuć strasznie...
Och nie... Zaprzeczyła ze znudzeniem . Nie wyglądał tak jak teraz... No i nie był taki ostry. Uprzejmy i taktowny. Jedynie w napadzie gniewu mógł zrobić komuś krzywdę. Wzruszyła ramionami. Syriusz wiedział wyśmienicie, że zdenerwowanie pana młodego może się źle dla niego skończyć. Ale ja byłam, i wciąż jestem dla wielu osób jedynie małą Cissy mruknęła niezbyt przejęta. — Starszeństwo nie ma w tej sprawie nic do rzeczy wzruszyła ramionami a bycie otoczonym ludźmi, których się nie znosi może spotkać się jedynie z odreagowaniem. Padło na mnie. Ale jak już wspominałam to nie Syriusz był problemem. utrzymywała wciąż tą samą minę jakby mówiła o wyjątkowo nudnej książce, jednak Harry wyczuwał, że widzi jedynie maskę. To co kobieta chce by widział.
Nikt nie zare...
Och Potter. Syriusz nie był takim kretynem by krzyczeć przy wszystkich po prostu za mną pobiegł i wyraził swoją opinię na mój temat. Nie wiem co robił w tym czasie Potter z tą swoją rudą pokręciła głową po raz kolejny— nawrzeszczał, zwyzywał, ponosił poczucie winy przez pewien czas, potem znów nawrzeszczał... i uciekł. Bo łatwo dobić leżącego Harry Potterze. Nawet nie wiesz jak łatwo stwierdziła zimno biorąc ostatni łyk wina.
Co to znaczy?
Że niby mam ci się zwierzać? odpowiedziała pytaniem a potem prychnęła.
...Może pani pokazać powiedział po chwili ciszy a ona zaśmiała się dźwięcznie.
Opanujesz oklumencję to może jakiś urywek ci pokarzę stwierdziła z zimnym uśmiechem na chwilę obecną nie masz, co o tym myśleć.
Dlaczego pani nie wierzę? zaśmiał się nagle, a kobieta spojrzała na niego ze znudzeniem chciałbym, chociaż mieć pewność, że jedno ze słów, które wypowiedziałaś jest prawdziwe.
Od kiedy jesteśmy na "ty"? zwróciła się do niego spokojnym i chłodnym tonem, a mina Harry'ego stała się nieco zdezorientowana — Nikt cię nie wychował Potter wstała.Nie sądzisz, że najwyższy czas na to by ktoś się zajął twoimi manierami? odsunęła krzesło i obeszła stół
Pani synem również ktoś powinien — warknął a kobieta uśmiechnęła się po raz kolejny. Nie jest taki jak pani sądzi. Jest gówniarzem i dupkiem, który kiedyś zapewne zgnije w Azkabanie tak jak pani mąż.
Mów, co chcesz, ale mojego syna zostaw w spokoju. Nie wiesz, co przeżywa. Nie masz pojęcia o niczym — powiedziała chłodno a Harry przełknął ślinę. Ten ton był gorszy nawet od tego, jakim zwróciła się do Dumbledore’ a. Ciarki go przeszły i coś kazało mu wierzyć, że to on się myli.


Pani Malfoy stanęła za jego krzesłem. A po ciele Harry’ego przeszedł kolejny dreszcz. — Rzecz pierwsza — oznajmiła już spokojnym i opanowanym głosem. A potem chwyciła jego ramiona — kręgosłup zawsze ma być… — pociągnęła je do siebie tak, że Harry uderzył o oparcie krzesła — wyprostowany — zakończyła puszczając jego plecy. — Raz zobaczę cię zgarbionego a przestanę być miła — stwierdziła spokojnie, ale w jej głosie była jakaś groźba.— A ja nie rzucam słów na wiatr Potter. — mruknęła idąc w stronę wyjścia. — Jutro po śniadaniu w bibliotece... Wygląda na to, że będę mieć więcej pracy niż sądziłam — dodała ciszej zapewne będąc pewną, że jej nie słyszy, ale słyszał. Kiedy zniknęła za drzwiami Harry przetarł swoje ramiona czując w nich ból, a potem skończył jeść swój posiłek. Gdy spojrzał przypadkiem na talerz pani Malfoy stwierdził, że nic nie zjadła…


Leżał w łóżku. Wykąpany i gotowy do snu ale… zdał sobie sprawę z tego, że się boi. Boi się zamknąć oczy w tym miejscu i zasnąć. Patrzył wystraszony po całym ciemnym pomieszczeniu nie umiejąc wytrzymać tej ciszy, drzwi zostawił otwarte w zamku, przez co czuł się jeszcze bardziej nieswojo. Miał wrażenie, że gdy tylko przymknie powieki ktoś tu wejdzie i zabije we śnie. Czuł lęk nawet przed zegarem, który wybił już trzecią w nocy. W jego głowie roiło się od myśli i nie umiał nad tym zapanować. Miał setki pytań i żadnej odpowiedzi. Bał się. Po raz pierwszy w życiu bał się w taki sposób. Jego serce waliło jak szalone a oczy były rozszerzone do rozmiarów galeonów. Ściskał różdżkę w prawej dłoni, przygotowany na atak, jednak nic się nie działo. Nic po za tykaniem zegara i pohukiwaniem Hedwigi, która nie chcąc wejść do klatki siedziała na kolumnie jego łóżka, a jej żółte ślepia połyskiwały w ciemności jak dwie przerażające żarówki. W końcu zapalił różdżkę kładąc ją na stoliku obok łóżka i wziął głęboki wdech i wydech patrząc w jasne światło wydobywające się z jej końca i oświetlające kawałek komnaty. Nawet nie zauważył, kiedy przestał się trząść a jego powieki opadły ciężko na dół dając zabrać się do krainy snów.


Jednak sny niebyły przyjemne. Były bardziej przerażające niż myśli, że ktoś może zabić go we śnie. Wolałby, żeby tak było, bo widok zabijanego Rona i Hermiony z ręki Voldemorta sprawiał mu o wiele więcej bólu. Śniło mu się również rozpoznawanie zwłok Dursley' ów i śmierć Syriusza. A uszy wypełnił szaleńczy śmiech Bellatrix Lestrange. Śmiech, który sprawiał, że chciał krzyczeć i podciąć sobie żyły, by tylko przestała. Ujrzał śmierć Luny i Neville 'a, a także brutalny gwałt Ginny, przez zamaskowaną postać. Wił się w swoim łóżku nieświadomie krzycząc na całe gardło. Chciał się obudzić, jednak nie mógł, czuł się jak rok temu, kiedy Voldemort wkradał się do jego umysłu. I nagle wśród tych makabrycznych wydarzeń ujrzał kobietę, ubraną w długą ciemnoszarą suknię z odkrytymi ramionami i kilkunastoma srebrnymi łańcuszkami na szyi. Nie wiedział jak się tu znalazła, ale nie umiał przestać się w nią patrzeć. Widział swoje dłonie i podszedł do niej. Starał się nie zwracać uwagi na śmierć, krew, śmiech i krzyki, ale to robił, przez co chciał wymiotować. Kobieta wyciągnęła do niego rękę a gdy tylko jej dotknął zdołał otworzyć oczy. Szybko usiadł wyprostowany na łóżku i rozejrzał się dookoła z przerażeniem, a jego wzrok zatrzymał się na osobie siedzącej na brzegu jego łóżka.


T…To pani?! zapytał z szokiem a potem poszukał okularów i założył je, a obraz się wyostrzył. Pokój był teraz oświetlony a obok Pani Malfoy na podłodze siedział czarny chart patrzący na niego jakby...ze zmartwieniem? Przełknął z trudem ślinę i stwierdził, że krwawi mu warga, a koszulka klei mu się do ciała. Był cały zgrzany a włosy pozlepiały mu się od potu do czoła. ...Co pani tu robi? zadał kolejne pytanie a kobieta wstała chowając różdżkę.
Wyciągam cię z koszmaru — powiedziała bez emocji. Krzyczałeś dodała poprawiając pas jedwabnego szlafroka Czarny Pan musiał się dowiedzieć o twoich problemach rodzinnych i dlatego postanowił cię trochę podręczyć. Uwielbia to robić stwierdziła "bardzo" pocieszająco i zgasiła światło z żyrandola zapalając zaklęciem lampkę przy łóżku Pottera za bardzo się czymś przejąłeś przed snem, dlatego też to wyczuł. Jesteście powiązani...
Wiem o tym — mruknął patrząc na nią rozeźlony. Nie miała prawa o tym wiedzieć. I nie potrzebuję pomocy dopowiedział szorstko.
Och potrzebujesz powiedziała odwracając się do niego a Harry ujrzał coś czarnego pod rękawem, na jej przedramieniu. Czyżby ona również...i to o wiele bardziej niż ci się wydaje powiedziała spoglądając na psa, który właśnie wlazł na jego łóżko Pottera i położył się na jego końcu, tuż przy jego nogach. — War będzie z tobą spała do końca wakacji oświadczyła spokojnie jesteś przerażony samotnością, choć z tego co mi opowiadał Severus wywnioskowałam, iż powinieneś się do tego przyzwyczaić już dawno temu. Harry zacisnął pięści ze złości— Dobranoc Potter  powiedziała ze znudzeniem i odwróciła się opuszczając pokój.


Harry siedział jak wmurowany. Nie mógł uwierzyć, że zabrzmiała tak jak... Pani Weasley. Miła, uprzejma i opiekuńcza! Przeniósł powoli wzrok na psa, który spał u jego nóg a potem zdjął okulary i odłożył na miejsce obok różdżki kładąc się ponownie w łóżku i co dziwne. Obecność tego olbrzyma tuż przy sobie sprawiła, że złość i strach po prostu z niego wyparowały zastępując spokojem. Przymknął oczy i momentalnie zasnął. Bez obawy, że coś go zaatakuje. Śnił mu się Syriusz i jego rodzice na jakimś balu. Radośni, weseli i młodzi.


Pierwsze dwa tygodnie w Malfoy Manor przebiegły Harry'emu nad wyraz luźno i spokojnie. Na początku był przerażony tym miejscem i rzeczami, które miał robić jednak z czasem przywykł do tego a nawet zaczął się przykładać. Zajęcia oklumencji nie były taką męczarnią jak wtedy, gdy uczył się ich ze Snape’ m. Pani Malfoy nie krzyczała po nim, ani nie porównywała go do jego ojca, i ostatnich kretynów. Powoli uczył się kontrolować swój umysł, a nawet kilka razy zablokować wejście do jego mózgu. Kobieta nie komentowała tego, co zobaczyła ani gdy była w środku łączenia ani po jego zerwaniu.


Za każdym razem, kiedy miał dość przestawała i robili chwilę przerwy gdzie zwykli jeść deser. Historia Magii również niebyła tak okropna i nudna jak sobie wyobrażał. Na lekcjach z Binnsem najczęściej przysypiał, ale teraz? Słuchał i czytał o wiele więcej książek niż kiedykolwiek w życiu. MERLINIE! nawet dyskutował o bitwach sprzed sześciuset lat! Sama pani Malfoy była pod wrażeniem jego chęci w wyrażaniu się na temat prawa obowiązującego kilkaset lat temu jak i dzisiejszemu. Nie wzbudzała w nim już odrazy czy jakichkolwiek negatywnych uczuć. Po prostu była. Była uprzejma, taktowna, choć dość zimna. Nie krzyczała i nie denerwowała się, ale również nie uśmiechała i nie żartowała. Była osobą jakby po między złośliwą a uroczą. Czasami irytującą, kiedy chodziło o maniery, jednak gdy opanował podstawowy savoir—vivru stała się normalna. Obraz dziewczynki Cassy również miał taki charakter. Grał z nią codziennie w szachy i rozmawiał o różnych rzeczach, dowiadując się między innymi gdzie się podziewa Malfoy… Po nocach już nie dręczyły go koszmary a on przywykł do towarzystwa tych dwóch bestii obok siebie. Raz nakrył nawet panią Malfoy na zabawie z nimi, mimo iż zwykł ją widywać jak tylko lekko drapie je po głowie, to był dla niego szok… Nie pisał listów i nie odpisywał na nie. Nie miał na to ani czasu ani ochoty. Lubił to miejsce i był wręcz pewien, że gdyby napisał to w liście do Rona ten obraziłby się na niego i zwyzywał od wariatów.


Nie sądzi pani, że niemądrym posunięciem było  podpisanie traktatu z goblinami w tysiąc siedemset osiemnastym? W końcu jedna trzecia prowizji z podatku czarodziei idzie do nich. Stwierdził odrywając wzrok od jednej ze stron księgi pod tytułem "Czasy świetności 1700 — 1823".
Chcieli mieć spokój od wojny — kobieta zdjęła swoje cienkie okulary z nosa i odłożyła na stolik po między nimi a następnie zamknęła swoją książkę spoglądając na niego przytomnym wzrokiem— ale masz rację, nie było to dla nas korzystne posunięcie. W końcu ten dokument funkcjonuje do dziś, a gobliny są z niego bardzo dumne. Odłożyła książkę na stolik jednak uważam, że największą głupotą jaką zrobili w tamtym okresie było pozwolenie prawdziwym wampirom i wilkołakom mieszkać wśród społeczności czarodziejów. Dekret o ochronie zagrożonych gatunków spowodował dziesięciokrotny wzrost morderstw wśród dzieci, co doprowadziło do pięciokrotnego zmniejszenia się liczby czarodziejów.
Nie wszystkie dzieci przecież zginęły. Są takie, co przeżywają ukąszenie wilkołaka wtrącił Harry a kobieta prychnęła.
Przez co do końca życia muszą żyć ze strachem przed pełnią. A czarodzieje, którzy zostali ukąszeni starając się to zamaskować oraz żyć w odosobnieniu. Boją się, że zrobią komuś krzywdę a co gorsze. Nie mają pojęcia, co wyprawiają po przemianie. Z resztą coś o tym wiesz stwierdziła biorąc filiżankę kawy i napiła się. Harry zamilkł przypominając sobie Remusa, kiedy ten przemienił się w wilkołaka. Przez ten dekret właśnie jest nas tak mało. Coraz więcej mieszańców. Coraz więcej zdrajców kr...
Czekałem, aż pani to powie Harry zaśmiał się chłodno, a kobieta spojrzała na niego ze zdziwieniem. Jest pani taka sama jak wszyscy twierdzący, że są czystej krwi warknął. Sympatia, którą nabył do tej kobiety zaczęła znikać. Ona pokiwała głową odkładając porcelanową filiżankę na talerzyk.
Czego się spodziewałeś Potter? zapytała z rozbawieniem. Tolerancyjnej kobietki takiej jak Weasley? Harry lekko się zaczerwienił dla twojej informacji ja jestem Black i Malfoy. Lucjusz nie wyszedłby za mnie gdyby miał choćby cień wątpliwości, że moja opinia na ten temat jest odmienna do tej, którą mieli nasi ojcowie i on.
W takim razie, co zrobił gdy na weselu pojawiła się moja matka? zapytał a kobieta zwróciła na niego uwagę. Była dziwnie zdenerwowana kiedy o tym wspomniał. Westchnęła i uśmiechnęła się do siebie.
Ja jej nie zapraszałam pokiwała głową a Harry zamrugał twojego ojca również. dodała ze skrzywieniem
Ale mówiła pani że...
że byli obecni na moim ślubie i weselu. — weszła mu w zdanie a on umilkł. — Lucjusz musiał to uszanować, ponieważ nie mógł się wykłócać.
Dlaczego?
Bo zaprosiła ich jego matka – powiedziała zimno odwracając wzrok
Co? Ale...Jak to?! prawie krzyknął nic nie rozumiejąc a potem wzdrygnął się słysząc czyjś głos tuż za sobą.
       Och Narcyzo ty nadal rozpamiętujesz tą uroczą dziewczynę? Harry zamrugał widząc jak blondynka skrzywiła się patrząc gdzieś za niego. Nie ładnie zazdrościć urody dodał dość złośliwie kobiecy głos. Harry odwrócił głowę za siebie i ujrzał zmierzającą w ich stronę wysoką brunetkę w okularach przeciwsłonecznych na nosie i jasnej karnacji, ubraną w długą, błyszczącą, czarną, suknię przylegająca do ciała a także duży czarny kapelusz. Za to jej jej przedramiona i dłonie przepełnione były torbami z zakupami.
Nic nikomu nie zazdroszczę Amando mruknęła blondynka. Potter poznaj proszę Amandę Malfoy. Matkę mojego męża. Harry prawie spadł z krzesła słysząc te słowa. „To ma być babka Dracona?!” Krzyczał w myślach przyglądając się kobiecie. Sądził, że jego ciotka , albo chociaż koleżanka pani Malfoy, ale tego się nie spodziewał. Wyglądała, na co najwyżej 35 lat! Uważał, że Narcyza jest już zdumiewającej urody, i jak na swój wiek wygląda wspaniale, ale to co widział teraz namieszało mu w głowie.
Harry Potter powiedziała kobieta stając przy nich i spojrzała na niego złym wzrokiem Chłopiec—Który—Wsadził—Mojego—Jedynego—Syna—Za—Kratki jest teraz w jego domu powiedziała a po ciele Harry'ego przebiegły dreszcze Miło mi cię poznać uśmiechnęła się radośnie a Harry zamrugał nic nie rozumiejąc. Ona była... szczęśliwa?!
Czego chcesz?mruknęła Narcyza widząc, że Harry nie jest w stanie odpowiedzieć starszej kobiecie.
Cóż za miłe powitanie po tylu miesiącach prychnęła tamta Gdzie: Tęskniłam? Jak zdrowie? Naprawdę nie wiem co Lucjusz w tobie widzi blondynka parsknęła. Tamta obeszła stół kładąc na nim wszystkie torby i opadła na krzesło machając ręką by się w jakiś sposób ochłodzić. Harry nie widział powodu dla, którego to robiła. W pomieszczeniu temperatura była idealna a ona nie wyglądała na zbytnio przemęczoną — przywiozłam Draconowi ubrania z nowej kolekcji Steeva Jenkseta z Nowego Yorku. powiedziała spokojnie  pstrykając palcami, a wszystkie torby znikły Za to tobie pozdrowienia od Cassy. dodała a Harry otrzeźwiał. Zwracając uwagę na brunetkę.
Wspominała już o tym w liście  — stwierdziła bez jakiejś radości czy chęci Narcyzaale Dracona nie ma. Wyjechał i wróci dopiero pod koniec wakacji.
Nie mówisz poważnie powiedziała poważnie kobieta a jej ręka stanęła w połowie rozmachu. Młodsza Malfoy westchnęła jakby z rezygnacją Powiedz, że...
Więc do czego znów potrzebowałaś mojego syna? przerwała jej blondynka piorunując ją wzrokiem, a Harry patrzył to na jedną to na drugą. Nie dziwił się, że Amanda nie przepada za Narcyzą. Były jak ogień i woda. Przeciwieństwa, które nie znajdą wspólnego tematu
Mam dwa bilety na wyścigi Pegazów w Rio mruknęła tamta wyjmując z torebki złote bilety — w pierwszym rzędzie! krzyknęła rozentuzjazmowana.
Kobieto jesteś dorosła! Powinnaś już sama chodzić na te swoje wyści...
            Może ty ze mną pójdziesz Harry? ożywiła się brunetka patrząc na niego z radością, Potter dostrzegł kątem oka panią Mafloy, która zakrywa twarz w dłoniach. — To niewyobrażalna okazja! Te wyścigi są tylko raz na pięć lat! prawie krzyknęła. Będą tam wszystkie sławy. Od Fatalnych Jędz po samą Toukę Kirishimę! nie miał pojęcia kim jest ta druga postać. Nie można tego przegapić. Draco by poszedł! Narcyzo sprowadź go tutaj! To już za dwa dni! zwróciła się do blondynki, ale zanim tamta zdążyła otworzyć usta ta znów zwróciła uwagę na Harry'ego . Ta egoistka pewnie trzyma cię w tym dworze przez cały czas.
Wypraszam so...
Trochę powietrza dobrze ci zrobi! Jesteś jakiś blady. Jutro zahaczymy jeszcze o fryzjera, m — okosteka i Grega Lantiuri! Tak!? To wspaniale! Będę tu jutro z samego rana. Narcyzo nie masz nic przeciwko?
Właściwie to...
Cudownie! — krzyknęła będąc już przy wyjściu z biblioteki. Więc ciao! machnęła dłonią i zniknęła za drzwiami.


Zapadła głucha cisza. W czasie której Harry usiłował ułożyć to wszystko w głowie...bo nie bardzo wiedział co się teraz właściwie stało. Jednak im więcej myślał tym bardziej bolał go mózg. Spojrzał na blondynkę, która patrzyła na swoje dłonie z jakimś dziwnym lękiem. Jednak instynktownie uniosła wzrok kiedy na nią spojrzał, uśmiechnęła się krzywo.


Nie znoszę tej staruchy mruknęła z niesmakiem.
Ile...jak to możliwe, że matka pani męża tak wygląda? na to stwierdzenie otrzymał bardzo ostry wzrok, na który skulił się w sobie. Pytanie o wiek i wygląd kobiet, nigdy nie należało do jednej z przyjemnych rzeczy. Były na tych punktach straszliwie przewrażliwione.
Jest Wilą stwierdziła rozeźlona.
Wilą?
Tak Wilą Potter. warknęła To...
To znaczy, że pani mąż jest mieszańcem? zapytał przypominając sobie rozmowę sprzed wtargnięciem pani Malfoy. Kobieta zamrugała jakby to do niej nie dotarło, ale zaraz po tym uśmiechnęła się zimno.
Wila jest zaliczana do czarodziejów. Uznają je za... hmm... nadzwyczaj uzdolnione czarownice. przewróciła teatralnie oczami Ta nie jest ani uzdolniona ani specjalnie mądra. Dla niej ważna jest tylko zabawa. Dla niej całe życie to zabawa. Dlatego cieszyła się z faktu iż jej syn jest w Azkabanie. Uznaje to jako karę za to co...jak mówi. Zmalował. Jak jakiś szlaban pokiwała gorliwie głową.— Ma siedemdziesiąt pięć lat a zachowuje się jak jakaś nastolatka Harry wytrzeszczył oczy. W życiu by jej tyle nie dał! — Jeśli chodzi o jej pomysł z jutrzejszymi zakupami to… daję ci wolną rękę. Coś z tych wakacji musisz mieć.— To był dla Pottera szok. Zrobiło mu się dziwnie słabo ale uśmiech który wpełzł na jego usta nie chciał zejść nawet gdy Potter starał się go zakryć dłonią bądź udaniem, że ziewa.A jeśli chodzi o Rio de Janeiro to... Brazylia. Pomyślał Harry. Nigdy nawet o niej nie marzył a tutaj może znaleźć się tak daleko od Anglii bo jakaś babcia ma taki kaprys. Jak dla niego bomba! możesz jechać pod warunkiem, że nie dasz się namówić tej starej wiedźmie na zostanie tam na noc. Miałabym nieprzyjemności z kilkoma osobami gdyby ta wariatka wzięła cię do kasyna.
Kasyna? — Zapytał ze zdziwieniem Jest uzależniona od...
Nic z tych rzeczy prychnęła tylko zawsze chodzi do tych z tak zwanej spod ciemnej gwiazdy. Z pewnością będą tam ludzie Czarnego Pana. Rozumiesz. Ja jestem za ciebie odpowiedzialna. wyjaśniła a on przytaknął.
Mogę jeszcze o coś zapytać?
Pytaj mruknęła i machnęła różdżką a przed nimi pojawiły się kieliszki z winem. Cholerna jędza mruknęła cicho biorąc łyk trunku a następnie na niego spojrzała. Więc? Co to za pytanie?
Dlaczego zaprosiła na wesele moich rodziców?
Głupio to pewnie zabrzmi ale... chciała zrobić mi na złość Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem.
Nie rozumiem.
Powiedzmy, że w tamtym okresie miałam małą obsesję na punkcie ludzi ładniejszych ode mnie — powiedziała biorąc łyk a Harry zamrugał ale o dziwo rozumiał...chyba. Taka paranoja. uniosła lekko lewą rękę i zrobiła dłonią obrót jakby chcąc pokazać, że była wariatką. A to, że byłam panną młodą tylko pogłębiło we mnie myśl, że muszę być w tym dniu najpiękniejsza. Nie zaprosiłam na mój ślub moich najlepszych przyjaciółek, których uroda i strój mogłyby przyćmić moją osobę. Jednak kiedy szłam do ołtarza, było tam mnóstwo pięknych kobiet. Zapomniałam o żonach, narzeczonych lub po prostu towarzyszkach kolegów Lucjusza, jednak pierwszą osobą, która od razu przy wejściu na dywan rzuciła mi się w oczy… — przerwała na moment by wziąć kolejny łyk — była twoja matka dokończyła W miętowej sukience która podkreślała jej duże zielone oczy. Wyglądała pięknie... przerwała odwracając wzrok. — Taak — przeciągnęła już ze znudzeniem. Mimo iż przed chwilą była taka poruszona. Twoi rodzice pojawili się tam tylko dlatego żebym to ja czuła się źle na własnym ślubie...koniec na dziś. Wstała i odeszła od stołu obiad o piętnastej jak zwykle stwierdziła i znikła między regałami biblioteki zostawiając Harry;ego w szoku i dziwnym zamyśleniu.


W nocy Harry obudził się nękany snem, w którym Główną bohaterką była matka tego gnoja. Nie umiał przestać o niej myśleć. Ani o niej ani jej teściowej. Pojawiała się tam również Cassy , Syriusz jego ojciec i matka. Ubrana w długą miętową sukienkę uśmiechająca się do niego. A jej soczyście zielone oczy niedawany mu spokoju. Oczy barwy zaklęcia uśmiercającego… Wziął różdżkę zapalając wszystkie świece i podniósł się do pozycji siedzącej, zakładając okulary spojrzał najpierw na War śpiącą u jego nóg a potem na pustą ramę obrazu Cassy.


Westchnął wychodząc z łóżka a po jego ciele przebiegły dreszcze. Chłód bijący z marmurowej podłogi zawsze dawał mu się we znaki kiedy zapomniał założyć papcie zaraz po wyjściu z pod ciepłej kołdry. Szybko założył swoje znoszone kapcie i westchnął czując ciepło pod stopami. Zastanawiał się co zrobić dalej. Był środek nocy więc z pewnością nie porozmawia sobie ani z Cassy ani panią Malfoy a wizja mówienia do psa raczej mu nie odpowiada. Spojrzał na biurko gdzie znajdowały się listy od przyjaciół oraz innych których obchodził jego los, które przeczytał już dawno jednak nie odpisał na żaden z nich. Podszedł tam i usiadł za nim biorąc do dłoni pergamin i pióro z atramentem. Spojrzał na pierwszy list który rzucił mu się w oczy i padło na Remusa. Namyślił się i zaczął pisać
Wszystko u mnie w porządku profesorze. – „Kretynie!” Skarcił się w myślach. „On już nie uczy” wziął pergamin do dłoni i zgniótł wrzucając do kosza obok biurka. Wziął nowy pergamin i zaczął od początku.


U mnie wszystko w porządku.
Malfoy Manor nie jest jednak tak przerażającym i paskudnym miejscem jak na początku sądziłem. Może dlatego, że Malfoya tu nie ma… Pani Malfoy nie naciska na nic poza nauką więc nie musisz się o tym przejmować. Wczoraj poznałem jej teściową. Szczerze mówiąc zdziwiłem się ponieważ nie wiedziałem, że jeszcze ktoś z ich porąbanej rodziny żyje, a tutaj okazało się że nie dość że żyje, to jeszcze na całego. Jest strasznie dziwną kobietą. Według pani Malfoy to jędza ale mi wydaje się najnormalniejsza z nich wszystkich. Jutro jadę z nią do Rio de Janeiro uwierzysz? Na jakieś wyścigi pegazów czy coś w tym stylu. Ta „babcia” naprawdę jest dość dziwna. Po pierwsze nigdy nie nazwałbym jej babcią bo jej wygląd odbiega od jakichkolwiek wyobrażeń kobiety w jej wieku (jest Wilą), a po drugie jej zachowanie jest nie gorsze od Freda i Georga razem wziętych. Naprawdę nie wiem skąd w tak nudnej rodzinie wzięła się taka kobieta… Nie wiem czy to ważne ale jej stosunek do synowej jest dość nieprzyjemny jak i z wzajemnością. Stwierdzam iż się niezbyt lubią  nie znoszą. Dowiedziałem się również kilku ciekawych rzeczy choć nie wiem czy choćby słowo z tego jest prawdą dlatego też do ciebie piszę.
 Pani Malfoy powiedziała mi, że Syriusz był obecny na jej weselu wraz z moimi rodzicami. Nie za bardzo chciało mi się w to wierzyć kiedy to powiedziała ale słuchałem dalej. Mówiła że nakrzyczał na nią a potem uciekł z domu. W to również niebyło zbyt wiarygodne. Nie wierzę w jej historyjkę a w tą ostatnią to już całkowicie, mianowicie chodzi o to, że moi rodzice znaleźli się na jej ślubie w akcie zemsty jej teściowej. Niedorzeczne prawda? Właśnie to odpowiedziała mi kiedy zapytałem co moi rodzice robili na jej weselu. Syriusz wiem bo w końcu kuzyn, ale moi rodzice?  Mam nadzieję, że ty odpowiesz mi na te pytania a przynajmniej coś wyjaśnisz. Zastanawiam się również czy nie przejść się do jej gabinetu bo ew końcu tam zwykle znajdują się takie rzeczy   Czekam na odpowiedź.
      H.P


PS. Proszę jeśli masz kontakt z Ronem lub Hermioną nie wspominaj im o tym liście. Muszę się jeszcze zastanowić nad tym czy powinienem im mówić o tym że tutaj nie jest wcale tak koszmarnie.


Zakończył patrząc na list z lekkim skrzywieniem ale wrzucił go do koperty, zamykając spojrzał na szczyt łóżka gdzie spała Hedwiga, jednak kiedy już miał dać jej list, przypomniał sobie o słowach z wiadomości Dumbledore’ a, i wziął jej spod dziobka kopertę, na co sowa pochuchała rozeźlona odwracając się do niego tyłem. Potter nie zwrócił na to uwagi zastanawiając się gdzie Malfoy' owie trzymają sowy i spojrzał na drzwi. Nie miał zamiaru czekać z tym do ranka. Wziął różdżkę zapalając na jej końcu zaklęcie Lumos i opuścił pokój wchodząc na ciemny korytarz dworu.


Po raz pierwszy robił sobie wycieczkę po tym miejscu w ciągu nocy i stwierdził, iż są one o wiele bardziej przerażające niż przechadzki po Hogwarcie. Chłód bijący ze ścian dawał tutaj o sobie znać, znacznie bardziej niż w jego sypialni, jadalni czy bibliotece. Wziął wdech kierując się do schodów z zamiarem wejścia na najwyższą kondygnację. Sowy lubią siedzieć w takich miejscach…wysokich i niedostępnych dla człowieka – Tak przynajmniej zwykła mówić Hermiona. Wszedł ostrożnie na samą górę, starając się nie poślizgnąć o marmur, po którym stąpając w szmacianych papciach ślizgał się jak Pice i War. Niezdarnie i niezbyt zgrabnie. Co jakiś czas podpierając się balustrady, gdy jego noga zsuwała się ze stopnia.


Również pierwszy raz wszedł na to piętro, i stwierdził, iż nie wyróżnia się zupełnie niczym szczególnym od pozostałych części dworu. Były tu dwa długie korytarze kończące się przy schodach i tam łączące, Na jednej ze ścian znajdowały się długie okna i ciężkie kotary wiszące po ich bokach a niewielkie żyrandole umieszczone były co kilka metrów. Jedyną rzeczą jakiej tu nie było to postaci w obrazach. Wisiały tutaj jedynie puste płótna z różnymi miejscami. Jakimś salonem gdzie w fotelu powinien siedzieć zapewne jakiś posępny przodek albo huśtawka, na której miało bawić się dziecko. Te były puste jakby ktoś wygonił z nich wszystkie postaci.


Harry dostrzegł światło wychodzące z pod przerwy między drzwiami jednego z pokoi, i szybko wycofał się do innego korytarza. Pani Malfoy jeszcze nie spała? Potter zajrzał do pierwszego pokoju, który był najbliżej niego. Trafił jednak nie do sowiarnii tylko jednego z salonów, których nawiasem mówiąc było tutaj bardzo dużo. Poszedł dalej. Po przeszukaniu całej części tego korytarza spojrzał na tę drugą i skrzywił się lekko. Następnie powoli skierował się  w jego stronę.


Po cichu otworzył drzwi pierwszej z komnat ale natknął się jedynie na małą bibliotekę . Westchnął, idąc do pokoju naprzeciw, którym okazała się być wszechstronna łaźnia. Jej sufit złożony był z witraży przedstawiających migocące gwiazdy na niebie. Potter poprawił okulary i stwierdził, że się pomylił —niebyły to witraże tylko zwykłe szklane szyby, za którymi na bezchmurnym niebie wędrował półokrągły księżyc w towarzystwie setek tysięcy gwiazd. Wpatrywał się w ten widok z rozszerzonymi źrenicami. Był to naprawdę piękny pejzaż. A kiedy spojrzał na basen (jakoś nie umiał nazwać tego wanną) w jego głowie pojawiła się dość nieprzyzwoita myśl, za którą po jego ciele przebiegł dreszcz. Nie powinien tak myśleć. Nie powinien mieć takich myśli... Odwrócił się szybko wychodząc z łazienki i skierował do następnego pokoju, który mieścił się zaraz obok pokoju z którego wydobywało się światło. „Pewnie zasnęła z włączonym” przeszło mu przez myśl kiedy otwierał pokój, ale przystanął gdy usłyszał jej głos. Nie była sama.


To niedorzeczne! Przecież wiesz, że Snape nie może w razie czego zawieść. Obiecał. Prychnęła pani Malfoy, Harry podszedł nieco bliżej, a kiedy usłyszał drugi głos po jego ciele przebiegły ciarki. Przecież miał być chroniony przed Voldemortem. Co równoważyć się powinno i z jego zwolennikami! krzyknął w myślach.
Ale to Snape. Piesek Dumbledore’ a. Uważasz, że nie ma jakiegoś asa w rękawie? Cissy nie bądź naiwna  – zaśmiał się drugi kobiecy głos. Głos, który dźwięczał w jego uszach niczym dzwon. Głos przez, który pani Malfoy musiała wchodzić mu do głowy by go uwolnić z koszmaru. Głos śmierci…Nie szukał naszego pana! – krzyknęła nagle a Harry drgnął – wyparł się go! pobiegł do tego starego głupca natychmiast, płaszcząc się pod nim! tak jak wszyscy! – syknęła zła,  Harry z trudem utrzymał się na nogach, jeszcze świeże rany po utracie Syriusza zostały rozdrapane, a dzień w którym to wszystko miało miejsce teraz migał mu teraz przed oczami, powodując ból . – Kto naprawdę mu służył?! Kto był wierny? Tylko ja, Rudolphus, Rabastian i Crouch! Tylko my!
— I Evan – dodała cicho pani Malfoy a Harry musiał chwycić się ściany gdy ta zaczęła się śmiać. Śmiała się bardzo głośno, mimo iż Harry nie widział ku temu powodu.
Tak kochanapoparła ją. I Evan! – powtórzyła z radością Oddał życie za naszego pana i przy okazji pozbył się nogi Moody’ ego. Wyczyn godny pieśni uwielbienia! klasnęła w dłonie. Szkoda tylko, że ojciec wolał Lucjusza. Prychnęła a Harry popatrzył trzeźwym wzrokiem na drzwi. „Wolał? Czy to znaczy, że nie wyszła za niego z miłości?” Zapytał siebie w myślach a w głowie pojawiły się mu słowa Syriusza kiedy to opowiadał o rodach czystej krwi „…kiedy synom i córkom pozwala się na poślubienie wyłącznie czarodziejów i czarownic czystej krwi, wybór jest dość ograniczony. Mało nas zostało…”*. Cissy nie unikaj mojego wzroku bardzo cię proszę – powiedziała słodko Bellatrix. – To nie twoja wina, że kochałaś obu… przeciągnęła a Harry był pewien, że brunetka stoi teraz obok blondynki — choć zastanawiam się jakie to uczucie być rozrywaną na dwie części. Stwierdziła tak cicho, że Harry musiał przyłożyć ucho do drzwi by ją usłyszeć.
Niemiłe – warknęła tamta. Z resztą to już przeszłość i proszę cię nie drąż już tego tema…
Kochałaś Rosiera... Nie zaprzeczaj! dodała szybko tamta jakby była pewna, że pani Malfoy zaraz jej przerwie. Dlatego Syriusz ci zawsze dogryzał z tego powodu. Cissy nawet on to widział zaśmiała się zimno. Mogłaś powiedzieć ojcu o tym, że…
Powiedziałam mruknęła chłodno a w pokoju zaległa cisza. Potter był pewien, że Bellatrix ma zdziwioną minę. Powiedziałam mu to jeszcze przy Malfoy’ ach! syknęła a wiesz co było potem?! – Kolejna cisza, tym razem dłuższa i bardziej dramatyczna. Głos pani Malfoy drżał. Była bardzo zdenerwowana. Mam dość tej rozmowy – warknęła zimno. Niech ci będzie. Draco może u was zostać do końca wakacji. Westchnęła a Harry mógł się założyć, że Bellatrix uśmiecha się z satysfakcją.
A jak się czuje Cassy? kolejna osoba pyta o dziewczynkę z obrazu. Kim jest? Dlaczego wszyscy się nią interesują?
Wreszcie wygarnęła im co o nich myśli powiedziała cicho Narcyza jakby chciała skończyć ten temat raz na zawsze, Harry usłyszał radosny chichot.
Cudownie! Krzyknęła Bella pewnie jesteś dumnarozmarzyła się
Bardzo – przyznała tamta. Czyżby Harry o czymś nie wiedział? ale wolałabym mówić to jej lekarce prosto w oczy a nie przez kominek. Dodała smutno jednak Harry wyczuł w jej tonie nie smutek a żal
Więc jedź i powiedz! Co cię blokuje?!
Ministerstwo. warknęła Skazali Lucjusza a ja zostałam zawieszona przez co nie mogę opuścić kraju do odwołania Teraz jej głos był lodowaty i przepełniony złością. Jednak Harry słyszał w jej głosie nutkę kłamstwa. Nie była w stu procentach szczera z siostrą.
Gdy Czarny Pan odzyska w pełni swą moc będziesz mogła zrobić wszystko powiedziała pocieszająco Bellatrix a do gardła Harry'ego podeszły wymioty. A co do Snape’a… ja bym mu nie ufała.  Pamiętasz tę szlamę? Mój Boże co to było?! syknęła jak on…
Dobranoc Bella – przerwała młodsza, Harry zdrętwiał widząc ich cienie przy drzwiach i drgnięcie klamki.
Napiszę jak mu idzie rzuciła tamta, sekunda w której klamka się poruszyła ponownie była najdłuższą sekundą w życiu Harry’ego. Jego serce biło jak szalone a myśli przewijały się w jego głownie z prędkością wyścigówek. Już sądził, że to koniec, gdy nagle w pomieszczeniu rozbłysło zielone światło. Harry szybko odsunął się od drzwi i odetchnął z ulgą. Rozejrzał się przez moment i zawrócił wycofując się z korytarza.
             Potter, choć tu usłyszał a zaraz po tym drzwi otworzyły się i stanęła przed nim pani Malfoy. Ubrana była w jasny jedwabny szlafrok za to jej włosy były po raz pierwszy rozpuszczone, pokazując ich prawdziwą długość (sięgały lekko przed ramiona). Harry stanął. No zapraszam mruknęła odsuwając się od drzwi i zniknęła w pokoju. Potter zawahał się przez moment ale wszedł do środka.


Pokój był pomalowany na kremowo. Meble zaś były białe ze złotymi złoceniami. Nie było tu przepychu ani niepotrzebnych dodatków. Pokój był właściwie… taki sam jak jego, z tą różnicą, że były inne barwy a na pułkach zamiast drogich figurek czy innych bibelotów stały ramki ze zdjęciami. Harry’ emu również w oczy wpadła pusta rama obrazu w na jednej ze ścian. – Siadaj – rozkazała mu chłodno wskazując fotel przy kominku, wykonał polecenie natychmiast. Kobieta przetarła skroń dwoma palcami i również usiadła w fotelu obok. – Nie mogłeś spać? – zapytała łagodnym i spokojnym głosem. Harry zamrugał nic nie rozumiejąc. Nie była zła? Dlaczego nie krzyczy? Pokiwał przecząco głową widząc, że mu się przygląda. Koszmar? Zagadnęła przyjaźnie Czy znów Czarny Pan był w twoim umyśle?
Nie proszę pani. To pierwsze kobieta westchnęła z wyraźną ulgą. Byłem tu bo chciałem wysłać list uniósł kopertę, którą trzymał w ręce nieco wyżej. – Dumbledore powiedział, że nie powinienem wysyłać Hedwigi, bo jest zbyt charakterystyczna.
Brzmisz zupełnie tak, jakbyś się usprawiedliwiał od słyszenia, mojej rozmowy z Bellą – powiedziała z rozbawieniem a Harry się zarumienił.
Wcale ni…
Jednak nie wiem czy jestem w stanie ci pomóc stwierdziła wstając i machnęła na niego ręką a Harry powtórzył jej czynność, opuszczając pokój. Kiedy weszli na korytarz wszystkie świece się zapaliły. Harry zmarszczył brwi. Hermiona się myliła co do sów… Zeszli na dół.


Weszli do pokoju zaraz obok wejścia. Gabinetu pani Malfoy. A w środku na złotej rurce nie siedziała sowa.
Akia również jest raczej charakterystyczna. Stwierdziła wyciągając lewe przedramię a zwierzę podfrunęło i usiadło na nim. Harry wytrzeszczył oczy patrząc za ptaka. Po raz pierwszy był tak blisko orła. Jednak w nocy nie da się jej zauważyć. Jest…wyjątkowym okazem.uśmiechnęła się gładząc palcem wolnej ręki zwierzę po białym łbie który pod wpływem jej dotyku stał się czarny tak jak i całe zwierzę. Potter zdziwił się jeszcze bardziej widząc to co właśnie się stało. Nie wiedział, że istnieją ptaki zmieniające barwę jak kameleon. Wyszli z gabinetu później wychodząc przed dom. Możesz z niej korzystać, kiedy chcesz – powiedziała odbierając list, a zwierzę chwyciło go w dziób. Do kogo to? Zapytała, Harry spojrzał na nią półprzytomnie wciąż będąc w szoku po tym co przed momentem ujrzał. Do kogo list Potter? Zapytała znudzona.
Remusa Lupina Zaraz po wypowiedzeniu tych słów ptak poderwał się do góry i poleciał znikając w czeluściach nocy. Wybraniec dostrzegł, że kobieta mu się przygląda.
Lupin ci nie pomoże w wyjaśnieniu mojego wesela – stwierdziła odwracając się. – Nie wie nic istotnego – weszła do budynku. Harry pobiegł za nią.
Proszę pani. Niech mi pani wyjaśni. To nie daje mi spokoju! krzyknął za nią za to kobieta przystanęła odwracając się powoli do niego.
Niby co? zapytała nie bardzo rozumiejąc.
Syriusz wydyszał stając obok niej Dlaczego na panią krzyczał? I… dlaczego dokładnie pani teściowa chciała panią zasmucić w dniu pani własnego wesela? kobieta uśmiechnęła się przelotnie patrząc na niego jak na jakąś układankę
Ciekawość cię kiedyś zgubi Harry powiedziała cicho, i zawróciła kierując się do gabinetu – zbyt dużo chcesz wiedzieć… ale rozumiem, nie miałeś okazji ich lepiej poznać – powiedziała cicho. – Więc choć, – dodała milszym tonem  – pokarzę ci coś – zaprosiła go gestem dłoni do środka a Harry przeszedł przez pokój, stając przy biurku tak jak mu poleciła. Ona natomiast zgasiła wszystkie światła i wyjęła, z długiej szuflady sekretarzyka, płaskie okrągłe naczynie, które Harry widział już kilka razy w swoim życiu. Myślodsiewnia…
Wiesz co to jest prawda?przytaknął wpatrując się w jasną toń jak zahipnotyzowany. Chcesz się dowiedzieć czegoś szczególnego, czy tylko tych dwóch powodów? Syriusz był moim kuzynem przez co posiadam na jego temat trochę większą ilość wspomnień niż o twoich rodzicach. Choć z nimi również kilka razy rozmawiałam. Całkiem przypadkiem rzecz jasnadodała stając przed jakąś szafą. Harry spojrzał na nią zdziwiony. Była naprawdę obojętna na to, że on chce zobaczyć jej wspomnienia. Raczej tak być nie powinno. Nie powinna być taka apatyczne na grzebanie w jej myślach.
Chciałbym wiedzieć dlaczego Syriusz tak nienawidził swojej rodziny powiedział w końcu. Przecież mówienie o krwi nie mogło być jedynym powodem. Kobieta przez chwilę milczała jakby zastanawiała się nad odpowiedzią, aż w końcu otworzyła szafę. Potter wyłupił oczy ze zdumieniem patrząc na jej zawartość. W środku bowiem znajdowały się setki małych flakoników z różnymi datami i podpisami. Takiej kolekcji wspomnień nie widział nawet u Dumbledore’ a. Ale dlaczego nie nosiła ich w głowie?
Moja historia nie była zbyt miła Potter. – odpowiedziała na niewypowiedziane pytanie — Czasem lepiej nie pamiętać kilku rzeczy na co dzień. – „Kilku?” zdziwił się Harry patrząc na kryształowe fiolki. Blondynka omiotła wzrokiem wszystkie i po kilku sekundach wyjęła z jednej przegródki podłużne naczynko z literą S na korku. – Co do Syriusza to masz rację. – poparła go zamykając szafę i podeszła do niego — Nie był. – Powiedziała odkorkowując flakonik i wlała jego zawartość do Myślodsiewni. – Najważniejszym była jego matka. Resztę sobie ubzdurał – mruknęła siadając w fotelu.— Na co czekasz? – zapytała jakby zirytowana. Harry spojrzał na nią a następnie na misę i biorąc ceremonialny wdech zanurzył lekko nos w płyn umieszczony w naczyniu. Zaraz po tym jak to zrobił, poczuł charakterystyczne wessanie w do środka a jego nogi oderwały się od ziemi.


                                                                            MUZYKA


Spadł prosto na brudną posadzkę w pokoju Syriusza. „Czy tu zawsze był taki bałagan?” Przeszło mu przez myśl kiedy wstał i spojrzał na pokój pełen brudnych ubrań i zniszczonych zabawek, zerknął na ścianę, na której jeszcze nie było nawet jednej fotografii, a zaraz potem jego wzrok padł na małego chłopca siedzącego na łóżku. Miał on burzę rozczochranych ciemnych włosów na głowie i duże wystraszone czarne oczy, które wbijały się w nieco większą od niego dziewczynkę. Miała ona niebieskie oczy i blond włosy, siedziała naprzeciwko niego w siadzie skrzyżnym a jej niebieska sukienka zasłaniała jej nogi. Wpatrywali się w siebie obserwowani uważnie przez Harry’ego. Nie ruszali się nawet o cal, jakby zahipnotyzowani, dopiero po trzydziestu sekundach w końcu dziewczynka mrugnęła.
Niech to. Powiedziała przecierając oczy. – Znów wygrałeś. – Przyznała a chłopczyk uśmiechnął się z satysfakcją. Potter widząc to, stwierdził, iż uśmiech Syriusza z wiekiem zupełne się nie zmienił,  jako mały chłopiec i jako dorosły mężczyzna, uśmiechał się w ten sam sposób.
             Po co tu naprawdę przyszłaś? Zapytał patrząc na swoje ręce. Powinnaś być teraz na dole. Jak mama się dowie powie twojemu tacie a wtedy... – Przerwał i odwrócił wzrok. Oni są jacyś dziwni. – Wyszeptał a dziewczynka uśmiechnęła się przytakując. – Wyglądasz na zbyt dorosłą. – Wyznał nagle, patrząc dziewczynce w oczy. Harry podszedł trochę bliżej i przyjrzał jej się. Syriusz miał rację. Dziewczynka wyglądała jak dorosła kobieta uwięziona w ciele małej dziewczynki. Nie uśmiechała się, a jej oczy nie błyszczały radością. Wyglądała jak porcelanowa lalka. Piękna i zimna. Pusta w środku…
Co masz na myśli? – zapytała, również bardzo dorosłym głosem. Poważnym i znudzonym co nie pasowało ani do jej wyglądu, ani dziewczynki w jej wieku.
Mam dziewięć lat, a ty dziesięć.Jak to dziesięć? Zdziwił się Harry. Zawsze sądził że pani Malfoy jest starcza od Syriusza o pięć lat… –Dzieli nas rok, za to ty zachowujesz się jak kukła. Jesteś pustą lalą, która robi to co jej każą. Nigdy się nie śmiejesz i nigdy nie opowiadasz dowcipów. Nie cieszysz się z prezentów, urodzin, ani świąt. Nie kłócisz się z siostrami, ani nie podskakujesz ojcu. Zawsze przestrzegasz ustalonych reguł… Nie żyjesz. – szepnął i wskazał palcem w stronę jej serca – Myślę, że twoje serce jest skute lodem, tak jak w bajce o królowej śniegu.
To mugolska bajka. Powiedziała jakby z naganą.
Andromeda mi ją czytała. Wzruszył ramionami, dziewczynka umilkła odwracając wzrok. –Odpowiesz na moje poprzednie pytanie? – zapytał a ona wzruszyła ramionami.
Znudziło mi się na dole powiedziała cicho. – Tamte dzieci są nieuprzejme – dodała a chłopiec wzruszył ramionami. – Ty masz szlaban prawda? – zapytała nagle a on spojrzał na nią bez jakiejś chęci, do rozmowy z dziewczynką. Kolejny Mruknęła jakby z pretensją. Za co tym razem? spytała. Zaśmiał się zimno i opadł na pościel z rozłożonymi rękami.
Nazwałem Regulusa krasnoludem. – Powiedział bez wyrazu a dziewczynka uśmiechnęła się przelotnie, co nie uszło uwadze Syriusza. – Co to było?— prawie krzyknął znów siadając, za to Narcyza odwróciła głowę za siebie.
Co? –Odpowiedziała pytaniem przyglądając się ścianie, spojrzał na nią z zastanowieniem.
To przed chwilą… Uśmiechnęłaś się! – zamrugała patrząc na niego z niezrozumieniem. – Po raz pierwszy widziałem cię jak to robisz!
Tata zabrania okazywania uczuć. – Powiedziała cicho na co przez chwilę siedział wpatrując się w nią z szokiem.– To jest słabość Syriuszu. – jej oczy powiększyły się, a szept, który wydobył się z jej ust, był tak cichy, że ledwo co go Harry słyszał.
Nie ma tu nikogo –stwierdził chłopiec patrząc na drzwi i chwycił poduszkę do ręki. – Nikt ci nie powie, że nie możesz czegoś robić –zaśmiał się i uderzył ją poduchą. Dziewczynka pisnęła cicho , kiedy straciła równowagę i upadła na łóżko.
Ty...— syknęła biorąc do ręki inną poduszkę i uciszyła jego głośny śmiech mocnym uderzeniem poduchą w głowę. Black znów się roześmiał oddając jej tym samym. Dzieci śmiały się i okładały poduszkami, a Harry zobaczył w oczach dziewczynki radość, jednak chwilę potem przerodziła się ona w strach. Potter nie miał pojęcia czemu przestała zatrzymując się w pewnej chwili i chwyciła rękę Syriusza, który najpierw nie miał pojęcia o co chodzi, ale potem kiedy spojrzał, na Harry'ego zdrętwiał. Potter wiedział, że go nie widzą. Myślodsiewnia jest jak telewizja, ty ich widzisz ale oni ciebie nie więc dlaczego…
Przeszkadzam? Rozległ się tuż za nim lodowaty kobiecy głos. Szorstki i wyprany z uczuć. Potter odwrócił się powoli i zdębiał, widząc przed sobą, wysoką kobietę o czarnych włosach spiętych w kok i spojrzeniu które mogłoby zabić. Usta miała zaciągnięte w cienką linię a w ręce trzymała różdżkę. Była przerażająca. Jednak zanim dzieci zdążyły odpowiedzieć, wspomnienie rozmyło się.


Harry pojawił się teraz w pociągu do Hogwartu, gdzie ponownie siedziało dwoje dzieci. Tylko trochę starszych...prawdopodobnie w jego obecnym wieku. Włosy Syriusza, były teraz krótsze i ładnie ułożone, odrobinę rozwiane, za to on nieco wyższy i bardziej rozluźniony. Dziewczynka obok też się zmieniła. Również podrosła, i nabrała bardziej kobiecych kształtów, a Potter nie umiał oderwać od niej wzroku. Była piękna, choć nie uśmiechała się w ogóle.
Chciałaś wiedzieć to powiedziałem. – Powiedział znudzonym głosem Syriusz patrząc w okno— Nie wybieram się za rok do domu.
Twoja mama…
Moja „mama” nic na to nie może poradzić. –Przerwał jej ostro. – ma Regulusa. – warknął – Ja jestem tylko przeszkadzającym dodatkiem w jej domu…tak jak ty w swoim. – Dodał chłodniej a dziewczyna wstała. – Obrażasz się?! – Zaśmiał się patrząc jej w oczy. – Ktoś wreszcie powiedział ci, że nie jesteś Black i ty się z tego nie cieszysz?
Z czego mam się cieszyć?— syknęła. – Z tego, że jestem inna niż wszyscy z naszej rodziny?! –wybuchła nagle — Nawet ty wyglądasz jak Black! – wskazała na niego gestem dłoni – Zawsze mówią to samo! Bella i Andromeda idealne! Bella i Andromeda naprawdę wyglądają jak dziedziczki naszego rodu! Narcyzo dlaczego nie wyglądasz jak one?! – Przedrzeźniała czyjś głos , a Harry był pewien, że to głos matki Syriusza. Black zaczął się śmiać. Co najwyraźniej jeszcze bardziej ją zestresowało bo zacisnęła dłonie w pięści.
Ale ty jesteś przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu. – Parsknął – przecież dzięki temu możesz się kiedyś od nich odciąć i nikt nie będzie cię porównywał do tych psychopatów! Nie wiesz ile bym dał żeby mieć twój wygląd...oczywiście jeśli niebyłym chłopcem – pokręcił głową, ale Narcyza wciąż miała tą samą minę.
A weź go sobie! – syknęła zła –Jeśli to ma sprawić, że się przestaną wszyscy mnie czepiać, to odrywaj go ode mnie siłą!
Nie bądź głupia. Pokręcił głową. –Jesteś mądra jak Atena a wyglądem przewyższyłabyś samą Afrodytę. Czego ci jeszcze brakuje? – zapytał patrząc na nią bez wyrazu. Tak jak zwykła Narcyza na samego Harry’ego.
Charakteru Eris. – mruknęła a Syriusz ponownie się zaśmiał – Czyli tego co ma każdy Black... Wliczając w to ciebie. – Obrzuciła go złym spojrzeniem.
Nie będę zaprzeczał, jestem dość kontrowersyjnym człowiekiem – zaśmiał się za to ona puściła dłoń z drzwi i usiadła naprzeciwko niego. – Ale wiesz… – nachylił się nad nią – przez to, że nikt mi nie wierzy. Muszę się przykładać do kłamstw – mrugnął za to dziewczyna zrobiła niezrozumiałą minę.
A ja nie? – prychnęła po chwili, a on po raz kolejny się zaśmiał.
Ty? – roześmiał się Przecież wystarczy jedno spojrzenie tych twoich błękitnych ocząt a sam Grindelwald poddałby się bez walki.— Pokiwał głową. – Wszyscy widzą jak działasz na chłopaków. Nie powiesz mi, że tego czasem nie wykorzystujesz – popatrzył na nią jednoznacznie a blondynka zamrugała, najwyraźniej nie za bardzo wiedząc o co mu chodzi.
Po co miałabym to robić?
Bo ja wiem... – przeciągnął opierając się o ścianę przedziału. – Jak czegoś pragniesz chciałbyś to mieć. – ziewnął – A ty często czegoś chcesz… Zbyt często.... Bo jesteś Narcyzem, kochana.— uśmiechnął się szeroko.
Sądzisz, że przez to, że jesteś Gryfonem możesz wszystko mówić? – Warknęła ponownie wstając
Ależ ty jesteś przewrażliwiona! – Powtórzył z jeszcze większym rozbawieniem.
Gdyby była tu Bella…
Oczywiście dałaby mi nauczkę zaśmiał się ale Belli nie ma. Nie ma cię, już kto obronić, przed złym kuzynkiem. A ty sama sobie nie poradzisz prawda? CissyPrzeciągnął z zimnym uśmiechem na ustach, kiedy drgnęła tuż przy wyjściu.
Nie będę z tobą tak rozmawiać – oznajmiła chwytając za klamkę.
Tchórz! krzyknął Jesteś Tchó… — Syriusz przerwał, gdy otworzyła drzwi. Harry podszedł nieco bliżej by spojrzeć kto to taki i od razu rozpoznał ojca Draco. Różnił się nieco od tego starszego jednak Harry nie miał wątpliwości, że to Malfoy. Charakterystyczne wręcz platynowe włosy były krótko ścięte, oczy nieco mniej błyszczały nienawiścią do wszystkiego co widzi a uśmiech dupka, chyba był po prostu dziedziczny w tej rodzinie…
Black jak miło, że wreszcie się pojawiłaś. uśmiechnął się ponownie, patrząc na nieco speszoną dziewczynę, która zrobiła ruch, jakby chciała się cofnąć. Harry jej się nie dziwił. Wyglądał na bardzo z czegoś zadowolonego. A Harry mając okazję poznać Lucjusza Malfoya , oraz stwierdzając po znajomości jego pierworodnego, zadowolony Malfoy, nie wróży nic dobrego.— Mamy do pogadania…
Aczkolwiek wątpię mruknęła odwracając wzrok, Harry pomyślał, że zachowałaby się idiotycznie, próbując w tej chwili opuścić przedział, w którym znajdował się Syriusz. On chwilowo blokował, blondyna przypatrując mu się uważnie. …i raczej nie powinno cię tu teraz być. – Warknęła. – No i jest to teren gryfonów… Na którym, znowu nie powinno być ciebie. Uśmiechnął się ponownie Mi wolno... A wiesz dlaczego? Postukał od niechcenia palcem po odznace prefekta. Co daje mi również prawo, odprowadzenia studentki mojego domu do jej przedziału…
Evan po mnie przyjdzie. Nie musisz się fatygować. –Odgryzła się nieprzyjemnie za to jego oczy błysnęły jakby złością, a usta przestały się wykrzywiać w uśmiech…
Rosier jest w przedziale u Sluthorna. Zapomniał ci powiedzieć? Harry widział wyraźnie, że kłamie. Syriusz chyba też to dostrzegł bo odchrząknął ale go zignorowano.
Więc też tam idź, również jesteś w klubie ślimaka odbiła piłeczkę, ale chłopak nie dał się tak łatwo spławić.
Czuję się jakbyś chciała się mnie pozbyć.
Może dlatego, że tak jest odparła spokojnie, a Syriusz parsknął śmiechem, przez co cała trójka (wliczamy w to wszystko Harry’ego) spojrzała na Black’a.
Nie tak ostro Cissy, bo Malfoy ci punkty odejmie. Dziewczyna weszła do przedziału, kiedy blondyn zrobił krok w jej stronę — odwal się od mojej kuzynki zwrócił się do Malfoya, który oparł się o drzwi przedziału nie jest tobą zainteresowana.
Czyżby? prychnął chłopak, Syriusz spojrzał na niego marszcząc brwi – nie powiesz mu? – uśmiechnął się do dziewczyny a ona spiorunowała go wzrokiem
Niby co? mruknął gryfon, blondynka nagle skierowała się do wyjścia.— Narcyza!— Krzyknął
Choć powiedziała wychodząc z przedziału i pociągnęła blondyna za rękę, on uśmiechnął się chłodno do Syriusza i wyszedł wraz z nią z przedziału, jednak zanim go opuścił, pokazał Syriuszowi wulgarny gest dłonią. Wszystko ponownie się rozmyło


Potter stanął w jakimś gabinecie. Była tu Narcyza, Lucjusz oraz dwoje ludzi, których Harry nie kojarzył, ale gdyby miał stawiać, powiedziałby, że to ojcowie obojga młodzieży. Którzy patrzyli na dziewczynę z szokiem i niedowierzaniem, za to Malfoy wyglądał tylko na lekko rozdrażnionego.
Coś ty powiedziała? warknął brunet patrząc (według Harry’ego) na córkę, ze złością.
To co słyszałeś warknęła stanowczo– nie będziesz mi mówił za kogo…
Zamilcz smarkulo. syknął pan Black a dziewczyna wyraźnie skuliła się w sobie, choć pozostała wyprostowana nie wiem co ją napadło Abraxasie, ona nigdy się tak…
To zrozumiałe – przerwał spokojnie pan Malfoy jednak chyba powinieneś lepiej ją przygotować do tego typu rozmów, w końcu jest już prawie dorosła i powinna znać swoje obowiązki…
Znam je wyśmienicie! – warknęła dziewczyna a następnie upadła na ziemię krzywiąc się niemiłosiernie. Harry wytrzeszczył oczy widząc jak pan Black wymierza swojemu dziecku kolejne zakazane zaklęcia. Spojrzał na pozostałych i zdziwił się tym, że żaden z Malfoyów nie reagował… Choć Lucjusz wyglądał jakby chciał coś zrobić.
  Wychowanie, powinno być obowiązkiem matki, więc wybaczam ci Orionie skomentował pan Malfoy mogę sobie tylko wyobrażać jaki ciężar nosisz…
Chwilkę wtrącił uprzejmie pan Black odwracając się do córki i rzucił w nią, tak mocną crucją , że dziewczyna krzyknęła.
              Niech ją pan zostawi powiedział nagle Malfoy a wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem (wliczając w to Harry’ego. Szczerze mówiąc nie spodziewał się takiego zwrotu akcji)
Lucjusz…
To nie jej wina. Nie wiedziałem, że pan, aż tak ostro na to zareaguje panie Black powiedział bez mrugnięcia powieką, a starsi mężczyźni jednocześnie zamrugali nic nie rozumiejąc, Narcyza również patrzyła na niego ze zdziwieniem. To był tylko głupi zakład. Teraz miny mężczyzn były jeszcze bardziej niezrozumiałe. Blondyn westchnął kucając przy dziewczynie i wyciągnął do niej rękę zaczynając wyjaśniać Uważałem, że nawet gdyby miała kogoś innego, nie odważyłaby się panu o tym powiedzieć. Ona uważała inaczej więc założyliśmy się. Tylko że… uśmiechnął się lekko, pomagając jej wstać Narcyza nie darzy nikogo ciepłym uczuciem… więc dałem jej na przykład Rosiera, bo się kolegują, co byłoby bardzo prawdopodobne, że mogliby się przez przypadek zakochać. Jestem ci winny kolację. zakończył a Harry zaśmiał się lekko widząc miny mężczyzn. Wyglądali jakby ktoś oblał ich zimną wodą. Chłopak ujął dłoń dziewczyny i lekko pocałował, przez co Narcyza prychnęła jak rozzłoszczona kotka biorąc szybko dłoń, na co jej przyszły mąż uśmiechnął się szeroko, najwyraźniej lubił ten typ kobiet. Jak dla Harry’ego, takie dziewczyny również zdawały się być o wiele bardziej atrakcyjne, niż tępe uległe fanki.
Pan Malfoy odchrząknął a ojciec Narcyzy zmarszczył brwi.
Lepiej już nie zakładajcie się o takie rzeczy powiedział Abraxas z uśmiechem, Harry widział, że on święcie wierzy w historyjkę Lucjusza A  teraz idźcie się gdzieś przejść. Ja i Orion mamy do obgadania jeszcze kilka spraw. klepnął bruneta w plecy i zaśmiał się Ach ta młodzież…


Harry wyszedł za nimi z gabinetu i poszedł do jakiegoś salonu. Nie znajdowali się w Malfoy Manor. Tego Harry był wręcz pewien. Tutaj było jaśniej i o wiele bardziej przytulnie. Ślizgoni nie odzywali się do siebie dopóki drzwi nie zostały zamknięte.
Idiota mruknęła dziewczyna podchodząc do okna.
Tak dziękujesz za ocalenie przed jeszcze gorszą klątwą? zapytał chłopak z uśmiechem, czego Narcyza nie zauważyła, wpatrując się w krajobraz za oknem.
Niepotrzebnie. Przywykłam. stwierdziła bez emocji a chłopak oparł się o drzwi przyglądając się dziewczynie zdziwiony? – parsknęła nie odwracając się.
Odrobinę przyznał, przytakując głową jednocześnie. Zawsze sądziłem, że jesteś raczej tą ukochaną córeczką tatusia wzruszył ramionami, dziewczyna nie odpowiedziała od razu, najwyraźniej się nad czymś uważnie zastanawiając.
Nią jest Bella. Ja jestem na ostatnim miejscu… obwinia mnie za śmierć matki naprostowała a następnie prychnęła no i jako jedyna z rodziny rozmawiam z Syriuszem, a ojciec go nienawidzi dodała za to Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem. Jedyna? A Andromeda?
Już go wyklęli ? zagadnął Malfoy, choć nie wyglądał na zainteresowanego tą tematyką, ona najwyraźniej to wyczuła.
Obchodzi cię to? – odwróciła się spoglądając na niego z lekkim błyskiem w oczach. Malfoy pokiwał przecząco głową.
Ale ty wyglądasz jakbyś chciała się komuś wygadać wyjaśnił. Dziewczyna odwróciła wzrok.
Zabawne, że taka egoistyczna kanalia jak ty, umie być jednocześnie tak empatyczna oznajmiła natomiast Malfoy parsknął cicho.
W twoich ustach brzmi to nawet jak komplement dziewczyna pokiwała gorliwie głową więc, co z nim? wrócił do tematu, Narcyza spojrzała na niego przez chwilę jakby chcąc rozgryźć grę, w którą z nią gra. Nawet Harry zauważył dziwne podejście Lucjusza do przyszłej żony. Zachowywał się zupełnie jakby, chciał zdobyć jej zaufanie…Lub coś podobnego.
Na razie cisza, ale wiem, że coś szykuje. Chce się odciąć od całej rodziny… Od czysto krwistych.
Nie da się tego zrobić od tak pstryknął palcami no chyba, że ożeni się ze szlamą, bądź co gorsza : mugolem! wzdrygnął się
Tego na pewno nie zrobi spojrzała na swoje odbicie w lustrze …jest zakochany po uszy w tej całej Meadows, więc może jest dla niego jeszcze jakaś nadzieja. Harry zauważył jak blondyn lekko przygryzł dolną wargę, Mam nadzieję, że nie jesteś zły o to co powiedziałam wcześniej. oświadczyła nagle a obaj na nią spojrzeli z lekkim zdziwieniem. Harry jakoś nie umiał sobie wyobrazić tego, że dziewczyna tak jak i dorosła pani Malfoy, ma poczucie winy za jakąkolwiek rzecz jaką zrobiła Poniosło mnie... i wcale nie chodzi o Evana. dodała szybko a chłopak uśmiechnął się lekko.
Zawsze chodzi o Evana odparł spokojnie, a ona odwróciła się do niego spoglądając ze zdziwieniem w srebrne oczy Lucjusza zaprzeczysz? uśmiechnął się po raz kolejny, Narcyza wyglądała jakby coś ją rozrywało. Harry już wiedział co miała namyśli Bellatrix pytając się jej, jakie to uczucie być rozrywaną na dwie części. Jesteś w tym samym stanie, co twój kuzynek. Oboje się na tym przejedziecie.
Co to znaczy? zapytała podchodząc do niego.
Zadam ci niedyskretne pytanie... a ty mi na nie odpowiesz, zgoda? zmierzyła go wzrokiem, ale po krótkiej chwili przytaknęła Powiedz mi, z kim wolałabyś się kochać po raz pierwszy Cissy?  po tym pytaniu odsunęła się szybko na odległość kilku kroków. Nie bój się zaśmiał się lekko ponownie opierając się o drzwi tylko pytam. Wzruszyła ramionami odwracając wzrok. A ja myślę, że wiesz z kim i to mnie właśnie martwi.
Ciebie? zapytała zdziwiona. dlaczego?
Bo cię oszuka… tak samo jak Meadows, Syriusza stwierdził oczywistym tonem a blondynka spiorunowała go wzrokiem.
Nie możesz tego wiedzieć. parsknęła Poza tym Evan…
Umówmy się, że przy mnie nie wspominasz, o moim najlepszym przyjacielu zgoda? I tak już muszę znosić jego miłosne zwierzenia skrzywił się, blondynka lekko się zarumieniła odwracając wzrok, by to ukryć, przez co niezauważana tego co Harry. Malfoy posmutniał. Ale według Harry’ego nie był to smutek związany z odrzuceniem jego dla przyjaciela... Raczej Malfoy wiedział o czymś, z czego ani Harry, ani Narcyza nie zdawali sobie sprawy.


Dalszej rozmowy w domu Malfoy’a Harry już nie usłyszał ponieważ ponownie wszystko się rozmyło a gdy ujrzał jakiekolwiek kształty wylądował w jednej z klas Hogwartu. Wstał otrzepując się z brudu podłogi i rozejrzał się. Poza nim nie widział nikogo. Dopiero kiedy się odwrócił zauważył Narcyzę patrzącą na coś z niesmakiem. Podszedł do niej i spojrzał tam gdzie ona, a jego źrenice rozszerzyły się gdy ujrzał to w co się patrzyła… Kilka metrów od nich, za biurkiem był Syriusz z jakąś dziewczyną. Nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie fakt, że jego chrzestny w tej właśnie chwili nie pieprzył tej dziewczyny w pozycji na pieska... Narcyza obejrzała się za siebie, a następnie jej znudzony wzrok pojechał na zegarek umieszczony na swojej ręce, odczekała chwilę i dopiero wtedy westchnęła zrezygnowana czego pozostali oczywiście nie usłyszeli będąc zajętymi sobą.
             Meadows doszłabyś o wiele szybciej gdybyś wciąż do niego nie gadała Odezwała się Narcyza, a dwójka nastolatków przerwała wykonywaną czynność zastygając, a następnie chłopak zostawił dziewczynę i odskoczyli od siebie na odległość dwóch metrów, spoglądając na blondynkę z szokiem (a koleżanka Syriusza i strachem). Przeszła pani Malfoy uśmiechnęła się chłodno patrząc na nich a potem pokiwała gorliwie głową, a jej oczy błysnęły z obrzydzenia kiedy jej wzrok pojechał na dziewczynę próbującą zakryć swoją nagość. Harry przyjrzał jej się uważnie i stwierdził iż była bardzo ładna. Miała brązowe włosy i czekoladowe oczy. Może miss Anglii by nie została, a jej uroda niebyła porównywalna do blondynki obok, ale jeśli chodzi o niego była bardzo ładna.
Długo tu jesteś? wyjąkała brunetka a dziewczyna posłała jej chłodny uśmiech. Harry przyjrzał się teraz Syriuszowi ,starając się nie patrzeć w dół, ponieważ jego wuj dopiero naciągał w górę spodnie, który wyglądał jakby ktoś uderzył go w twarz.
Wystarczająco długo by wiedzieć, że albo z tobą, albo z moim kuzynkiem, jest coś nie tak. Nie podniecasz go? Ciekawe dlaczego – ziewnęła ze znudzeniem a dziewczyna wytrzeszczyła na nią oczy — ten brzuch pijaka i rozstępy mówią same za siebie – uśmiechnęła się chłodno. Harry’emu zrobiło się żal brunetki obok. Narcyza była zbyt ostra w Wyjdź – powiedział ostro Syriusz wstając, na co starsza Black prychnęła
Bo Ty tak mówisz? – zaśmiała się nie bądź zabawny. Chcę się z wami podroczyć i…
Jesteś dziewicą więc nie masz pojęcia o seksie! – przerwał jej nieprzyjemnie a ona pozostała niewzruszona
Skąd ta pewność?
Bo się trzymasz reguł – powiedział pewnie chłopak z resztą, kto by cię chciał? Harry wiedział, że jego chrzestny sam siebie oszukuje. Tym bardziej, że pamiętał jego słowa sprzed dwóch wspomnień gdzie to porównywał ją do Afrodyty i Ateny, dwóch najpiękniejszych bogiń greckich.
              Mój narzeczony. niespodziewanie odezwała się Meadows chyba nie zdając sobie sprawy z tego co powiedziała, a oboje Black na nią spojrzeli z szokiem. Harry i Narcyza teraz spojrzeli na kuzyna, który patrzył na brunetkę oniemiały, z jego twarzy odpłynęła cała krew a nogi lekko się zatrzęsły.
twój...  Kto? ledwo co powiedział to słowo Że niby kto?! – powtórzył zimniej a dziewczyna wytrzeszczyła na niego wystraszone oczy najwyraźniej uświadamiając sobie że miała tego nie mówić. Harry przypomniał sobie wspomnienie sprzed kilku minut i Harry spojrzał na Narcyzę wiedząc co powie Meadows.
narzeczony wydukała R… Rosier wyszeptała a teraz oboje Blacków wyglądało jakby ktoś oblał ich zimną wodą.
Evan…
Rosier?! – krzyknął Syriusz patrząc na dziewczynę z nienawiścią. – I dopiero teraz mi mówisz, że jesteś zaręczona!? – wrzasnął a dziewczyna wytrzeszczyła na niego załzawione oczy. Harry dostrzegł łzy również w oczach przyszłej pani Malfoy. –Zabije mnie! Coś ty sobie myślała!?
To przecież nie ma znaczenia. Kocham…
Wywłoka mruknęła Narcyza, patrząc na dziewczynę z odrazą. Syriusz również tak patrzył, ale chyba nie spodziewał się czegoś takiego po Narcyzie, i spojrzał na nią z szokiem. –— taka jak ty ma być żoną… Prędzej Bella zacznie lubić mugoli, niż ja na to pozwolę!  — syknęła
Nar…
Zamknij się! krzyknęła do kuzynaTa suka nie ma prawa…!
             Black o co tyle krzyku? Przecież to cię nie powinno obchodzić Harry zrobił ten sam ruch co reszta, odwrócił się szybko w stronę drzwi, gdzie ujrzał dwóch blondynów . Jednego Harry rozpoznał od razu, jednak drugiego nie kojarzył. Był to dobrze zbudowany chłopak, o delikatnych rysach twarzy i brązowych oczach, które teraz patrzyły na Narcyzę i tą drugą dziewczynę z szokiem. Blondynka zignorowała słowa Malfoy’a podchodząc do nich i zamachnęła się uderzając tego drugiego z liścia w twarz.
Zdrajca! syknęła chcąc uderzyć go jeszcze raz, jednak Lucjusz chwycił jej rękę.
Opanuj się powiedział spokojnie a Harry spostrzegł, że dziewczyna płacze, próbując uderzyć (przynajmniej tak się Harry’emu wydawało) Rosiera lewą ręką ale odsunął się unikając pobicia. Potter po raz pierwszy widział w niej tyle życia. I chyba nie on jedyny, bo Syriusz również patrzył na nią z otwartymi ustami.
Narcyzo…
Nie odzywaj się do mnie! warknęła wyrywając rękę i cofnęła się do drzwi, Harry prosił by nie wyszła, bo chce wiedzieć co będzie dalej. Przyjrzał się Syriuszowi, który patrzył teraz na drugą dziewczynę Obiecałeś mi… dlaczego nie powiedziałeś?!
Co ci obiecał? Zapytał Malfoy, dziewczyna odwróciła wzrok, zapadła cisza a chłopak po chwili uśmiechnął się chłodno i pogładził ją po głowie jak gdyby była małą dziewczynką. Ale jego wzrok skierowany do Evana Rosiera był zimny i gdyby mógł zabijać, Rosier padłby tutaj martwy – Cissy wierzyła, że ją kochasz stwierdził z ironią ale i wyrzutem  okłamywałeś ją przez całe życie, chcąc ją tylko wykorzystać tak?zwrócił się do towarzysza a chłopak wytrzeszczył na niego oczy.
Nigdy bym…
Black jednak coś cię łączy z rodziną przerwał mu spoglądając Syriusza, który zwrócił na niego uwagę oboje zostaliście oszukani przez ludzi, których darzyliście większym uczuciem. – Spojrzał z drwiną na dziewczynę stojącą przy biurku – Załóż coś na siebie, bo nie mogę patrzeć na to co nazywasz ciałem skrzywił się a z oczu dziewczyny popłynęły strumienie łez. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi Mówiłem ci, że każde kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw – popatrzył na Evana a następnie odwrócił się otwierając drzwi – Cissy idziesz?
            Zaraz przyjdę. –powiedziała dość uprzejmie. Jej ton w stosunku do Malfoy’a się zmienił od poprzedniego wspomnienia. Była bardziej miła…albo taką udawała.— Muszę się doprowadzić do porządku – Wskazała dłonią na swój nieco rozmazany makijaż. Chłopak uśmiechnął się, lekko przytakując a następnie wyszedł. Zapadła cisza między całą czwórką. Potter patrzył po kolei na każdego z nich. Evan Rosier zdawał się jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko otwierał i zamykał usta, najwyraźniej nie wiedząc jak ująć to wszystko w logiczne zdania. Meadows z opuszczoną głową się ubierała, wciąż płacząc, Syriusz patrzył na nią z nieodgadnioną miną, a Narcyza wyglądała teraz tak jak zwykł ją widywać w Malfoy Manor. Zimna, stanowcza, nieczuła…właśnie kończyła poprawiać różdżką swój makijaż spoglądając w swoje odbicie w jakiejś szybie okna i poprawiła włosy.
Po co tu jeszcze jesteś? – spytała chłodno odwracając się do ślizgona przy drzwiach, wciąż przewracając różdżkę w palcach.
Chcę ci wszystko wyjaśnić
Nie uważasz, że na to już za późno? – powiedziała zimno i podeszła do Syriusza – no chyba że mówiłeś do Dorcas – warknęła patrząc na dziewczynę, która właśnie brała z ziemi swoją torbę – bo po co miałbyś się do mnie odzywać?
Cissy…
Lucjusz wiedział o wszystkim – powiedziała chłodno – uprzedzał…mam za swoje – syknęła — miał rację nie tylko w tym, ale i innych rzeczach…na przykład, że nie warto kogokolwiek darzyć ciepłym uczuciem, bo wtedy przynajmniej się na tym kimś nie zawiedziesz. – spiorunowała go wzrokiem.
             Widzimy się na eliksirach – powiedziała cicho Meadows do Syriusza i skierowała się do wyjścia. Gdzie Evan wciąż stał patrząc na blondynkę.
Narcyzo, proszę…
Wynoś się! – krzyknęła celując różdżką w chłopaka i rzuciła w niego jakimś zaklęciem od którego ledwo co zdołał uciec. – Nie chcę cię znać! – rzuciła kolejnym zaklęciem. Rosier w ostatniej chwili zamknął drzwi by i Dorcas nie oberwała klątwą. Kiedy została w środku jedynie z kuzynem zsunęła się po ścianie i upadła na kolana puszczając różdżkę. Syriusz zrobił krok w stronę drzwi. A Harry nie mógł uwierzyć w to, że chce on zostawić kuzynkę samą w takim stanie. Nie ważne jak bardzo znienawidzoną. Rodzina powinna się wspierać. Tak przynajmniej mu się zawsze wydawało
             W październiku za rok biorę z nim ślub – powiedziała nagle. Chłopak zatrzymał się i spojrzał na nią ze zdziwieniem
Z kim?
Malfoyem… Gryfon ponownie popatrzył na drzwi, jednak nie poszedł w ich stronę, siadając obok niej.
I co zamierzasz z tym zrobić? zapytał nawet nie udając, że go to obchodzi. Narcyza wzruszyła ramionami.
Nic. Tak chciał ojciec…
Już go nie ma przerwał jej Możesz robić co chcesz! Nawet nie wiesz ile bym dał by być w takiej sytuacji – spojrzał na nią, a dziewczyna rozszerzyła źrenice, patrząc na niego ze smutkiem.
Kiedyś ci ich zabraknie – powiedziała cicho, roześmiał się chłodno
Nie sądzę, – parsknął – dla mnie rodzina nie istnieje już od dawna. Powinnaś przywyknąć. – oparł się o ścianę wracając… wiesz, że nie mogę ci kazać czegoś zrobić, jednak podążanie za tym co narzucił ci ojciec nie ma przyszłości. Spójrz na swoje siostry. Bella rozstała się z Rudolphusem, a potem ją „porwał” sprzed ołtarza Bottowi…
Dość marny przykład – powiedziała, Gryfon parsknął po raz kolejny.
Fakt – przytaknął — Ta dwójka ma naprawdę  poprzestawiane w głowach – zaśmiał się, nie skomentowała tego, tylko lekko się uśmiechnęła. – To może inaczej. Andromeda zerwała swoje zaręczyny i podążyła za miłością…
…przez co została wydziedziczona, wyklęta i ma na sumieniu własnego ojca. Tak naprawdę świetny przykład. – Stwierdziła z ironią, a Syriusz skrzywił się lekko. Harry usiadł obok nich czując jak bolą go nogi, ale to nie pomogło. Mimo iż siedział, nogi nadal go bolały. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że w rzeczywistości stoi, a to co widzi to tak jakby oglądał telewizje, wielką trójwymiarową telewizję.
Spójrz na to tak. Andromeda jest szczęśliwa bo wyszła za osobę którą kochała. Nie chciałabyś tak?
Osoba, którą kochałam zdradziła mnie z osobą, którą kochałeś ty. Lucjusz przynajmniej jest szczery.
Przynajmniej… — powiedział zamyślony i nagle otrzeźwiał – Czyli wiesz w jakich kręgach ludzi się zwykł obracać. Z tego nie będzie nic dobrego. Powinnaś to lepiej przemyśleć.
Nie mam już na to siły – westchnęła opierając głowę o jego ramię – Mam siedemnaście lat a czuję się jakbym była McGonagall – Syriusz roześmiał się– nie mam na to wszystko siły. – przymknęła powieki – chciałabym się położyć i umrzeć.
Jak to zrobisz nie będę miał kogo denerwować. Nikt inny się tak nie rumieni…ał! – jęknął przecierając wierzch prawej dłoni – uszczypnęłaś mnie – stęknął, dziewczyna uśmiechnęła się blado i odsunęła się, po chwili wstając.
Chcę żebyś ty dokonał słuszniejszych wyborów – rzuciła na pożegnanie i opuściła klasę zostawiając Syriusza ze zdziwioną miną.


Wszystko się rozmyło a Potter tym razem wylądował, w jakimś pokoju, tuż obok Syriusza i swoich rodziców. Harry musiał przyznać, że jego matka wyglądała naprawdę pięknie. Rozpuszczone długie rude włosy bardzo ładnie kontrastowały z jej bladą cerą oraz długą zgniłozieloną sukienką. A czerwone usta sprawiały, że ojciec Harry’ego cały czas wyglądał, jakby chciał je pocałować. Harry podszedł do tarasu, i ze zdziwieniem spostrzegł, iż są nad morzem. No… może nie tak całkiem. Ale stąd gdzie stał było je widać, znajdywało się ono tak mniej więcej… jakiś kilometr przed nim, ale bliżej znajdował się piękny ogród składający się głównie z krzewów hortensji na środku którego, znajdywał ślubny kobierzec. Gdzieś obok znajdowali się pierwsi goście zasiadający na wyznaczonych dla nich miejscach, Harry zauważył wśród nich Regulusa – brata Syriusza – z jakąś blondynką, którzy właśnie rozmawiali z panem młodym.
            Lindsey, cię wystawiła – usłyszał Harry i wrócił do środka gdzie jego ojciec wraz z matką patrzyli na Syriusza z zawiedzionymi minami. Black również wyglądał na lekko zdenerwowanego.
Przyjdzie – powiedział Syriusz, jednak sam chyba nie wierzył to co mówi – co my tu właściwie robimy?! zapytał podchodząc do okna. Harry rozejrzał się, szukając gdzieś panią Malfoy, bez niej przecież nie mógł widzieć tego wspomnienia, jednak jej nigdzie nie było. Czyżby posiadała i nie swoje wspomnienia? – Chyba się zabiję! – jęknął nagle Black patrząc gdzieś przed siebie.
Spokojnie. Przecież to nic takiego, że przyszedłeś sam…
Nie chodzi mi kurwa o Lindsey! Patrz! – wskazał ręką a James, Lily i sam Harry podeszli do okna patrząc w wyznaczone miejsce, Harry zamarł słysząc...
Czy to On? – zapytała Lily a wszyscy przytaknęli. Voldemort właśnie witał się z Panem Młodym, a raczej Malfoy witał jego. Narcyzy chwilowo nie było nigdzie widać.
              Dlaczego mój syn ma taki zły gust co do kobie… O! Harry odwrócił się ponownie, patrząc na Amandę Malfoy, która patrzyła na Lily z uśmiechem i radością. – Ty to zapewne pani Potter! – prawie krzyknęła uradowana, podchodząc do nich, Syriusz wyglądał jakby miał wybuchnąć śmiechem widząc zdezorientowaną, ale i wściekłą, minę Lily.
Co proszę?
Już się bałam, że nie przyjdziecie! Teraz krzyknęła, ściskając jej drobną dłoń – Narcyza się tak ucieszy!
            Aczkolwiek wątpię powiedział chłodno Syriusz, Amanda zaśmiała się lekko.
Ucieszy! – zapewniła ich posyłając im promienny uśmiech – panienka wygląda wspaniale! Pani mąż również!
To nie jest mój…
Dziękujemy – James wyszczerzył zęby a pani Malfoy, odwzajemniła mu tym samym, po czym odeszła, znów mrucząc niezbyt przyjemne komentarze na temat — Harry był tego pewien — Panny Młodej. Kiedy tylko zniknęła za drzwiami Lily zamachnęła się i… James oberwał z torebki w ramię. Chłopak jęknął i spojrzał na nią z urazą ale chwilę później i strachem widząc chęć mordu w jej oczach.
Coś ty im naopowiadał?! – warknęła
Nic! Ała! Przysięgam! Ałć! Nie wiem skąd jej się to wzięło! Ej! Nie bij mnie już! Syriusz to nie jest śmie… cholera !— krzyknął i dopiero kiedy to zrobił rudowłosa zostawiła okularnika prychając rozeźlona. Jednak po chwili zdrętwiała, jakby w drzwiach zobaczyła przerażającego potwora czy coś podobnego.
              Za delikatna jesteś – powiedział z rozbawieniem mężczyzna podchodząc do nich i chwycił jej rękę, w której trzymała torebkę.
Co ty…
Musisz wyczuć moment i to wykorzystać. wyjaśnił, zaraz potem nadeptując Jamesowi na nogę, a gdy tamten spojrzał na swojego buta,  mężczyzna razem z dziewczyną uderzył go (Harry był tego pewien) bardzo mocno w ramie przez co Potter odskoczył od nich jak poparzony. Lily zaśmiała się lekko razem z mężczyzną, na którego Harry patrzył z zastanowieniem, nie wyglądał jak go zapamiętał. Nie przypominał on mężczyzny z myślodsiewni Dumbledorea, tego z departamentu tajemnic również nie…ale był pewny, że to jeden z braci Lestrange. Tylko który?   panienka Silvers jeśli się nie mylę – powiedział ujmując dłoń dziewczyny i ją pocałował, Lily spojrzała na Syriusza, który kiwnął dyskretnie, głową więc przytaknęła. Harry wiedział dlaczego lepiej by jego matka ukrywała swoją tożsamość na tym przyjęciu. Chyba nikt z zebranych, nie chciałby widzieć mugolaczki na tej uroczystości. Nikt poza Amandą…  – Rudolphus Lestrange przedstawił się puszczając jej rękę.  a następnie spojrzał na Syriusza. – A na mój ślub nie przyszedłeś! –powiedział oskarżycielskim tonem jednak uśmiechał się szeroko, przez co jego słowa nie były zbyt przejmujące.
Bo zabraliście go potajemnie. Skoro i tak chciałeś za nią wyjść to po co najpierw to wszystko zerwałeś? odparł oczywistym tonem Black, tamten tylko się zaśmiał zerwałeś zaręczyny, po czym przerwałeś i uprowadziłeś ją ze ślubu z Bottem. Mieszkacie razem, pokazujecie się wszędzie razem, obchodzicie rocznice i zachowujecie się jak idealne małżeństwo z nieznanych nikomu przyczyn… Teraz już nawet nie wiem czy ta plota o potajemnym małżeństwie to prawda...Jest nią? – zapytał niezbyt zainteresowany odpowiedzią. Harry zdziwił się słysząc te słowa.
Niestety nie przeciągnął przejeżdżając dłonią po karku Bella nie chce nawet o tym słyszeć…chwilowo mamy dużo pracy kuzynku Belli poczochrał go po włosach przez co Black spiorunował go wzrokiem a Harry parsknął śmiechem widząc zniszczoną fryzurę Blacka. Teraz wyglądał jak nastroszony kogut. Ale i tak należą ci się brawa za to, że nie zapomniałeś o naszym stanie cywilnymzaśmiał się były Ślizgon a Syriusz przewrócił oczami.No co? Większość mówi do nas państwo Lestrange! Wyobrażasz sobie?!
Ciekawe dlaczego zironizował ale Lestrange najwyraźniej postanowił to zignorować rozglądając się po pomieszczeniu jakby kogoś szukał.
A gdzie twoja pani? zagadnął uprzejmie nikogo nie znajdując i spojrzał na Blacka.
Przyszedłem jako single – mruknął, Lily z James’ em odwrócili wzrok.
Wspaniale! – uśmiechnął się – Rabastianowi będzie raźniej. Też nie znalazł nikogo wyjątkowego na tę okazję, więc jest was dwóch! Tak samo Roxanne... choć nie. Ona przyszła z twoim bratem.
— Świetnie powiedział zirytowany , Rudolphus uśmiechnął się lekko i zaprowadził ich do wyznaczonego miejsca. Harry korzystając z okazji podszedł, do Voldemorta, przyglądając mu się uważniej z bliska. Pani Malfoy mówiąc mu, że nie wyglądał tak jak teraz miała rację. Sam Harry nie poznałby go gdyby nie fakt, iż Syriusz i jego rodzice zwrócili na niego wcześniej uwagę. Szczerze mówiąc, był nawet przystojny. Harry’emu przypominał nieco Benedicta Cumberbatcha. Mugolskiego aktora wcielającego się w postać Sherlocka Holmesa , którego bardzo lubiła ciotka petunia, i posiadała z nim wszystkie filmy na video.


Zacznijmy od tego, że miał nos, nie był łysy i niebieski. Miał krótko ścięte, lekko kręcone, ciemno brązowe włosy, bladą cerę, niebieskie oczy i szarmancki uśmiech, którym w tej chwili obdarzał partnerkę brata Regulusa. Jego głos był również bardzo uprzyjmy, i nie zdawał się mówić do nikogo z rozkazem czy szyderstwem. Był taki... normalny.


Potter nagle poczuł potrzebę spojrzenia na dom. Gdzie ujrzał na tarasie Bellatrix. Ubrana w długą czerwoną suknię z dużym wycięciem w dekolcie i ustami pomalowanymi na ten sam krwisty kolor, jej ciemne włosy spięte były w koka. Wyglądała jak bogini śmierci. A jej szaleńczy uśmiech i błysk w oczach tylko utwierdzał widza w fakcie ,iż się nie powinno do niej podchodzić jeśli nie ma się do niej sprawy, która ją zainteresuje. Kobieta wzbudziła szum wśród niektórych gości, ale większość tylko się do niej uśmiechało...możliwe, że z lęku a nie czystej uprzejmości. Pierwsze co zrobiła kobieta, to oczywiście powitanie swojego pana,  następnie skierowała się w stronę Lucjusza i Rudolphusa, zapewne szukając „męża”. Wyglądała na lekko zdenerwowaną, Harry poszedł za nią i stanął, gdy ta również to zrobiła.


            Kochanie wyglądasz wspa…
Nic nie będzie z tego ślubu – syknęła cicho, Harry tak jak i reszta spojrzeli na nią jak na kretynkę.
Piłaś coś? – zapytał Malfoy patrząc na nią ze zdziwieniem – Skąd ten niedorzeczny pomy… co z nią? – zmienił nagle słowa widząc jak odwraca niespokojna głowę w stronę dworu.
Rosier przyszedł. – Powiedziała cicho a mężczyźni spojrzeli na nią z szokiem. Harry również. Evan Rosier był tutaj? Po co? – Błagał o wybaczenie…
Przecież on jest trzy miesiące po swoim ś…
Mówił, że ją zostawi czy coś takiego... Lucjusz!— syknęła chwytając go za ramię— Stój! – rozkazała —jeszcze nie skończyłam! –Blondyn spojrzał na nią z zimnym wzrokiem.
Poszła z nim prawda? – warknął a kobieta pokiwała przecząco głową, na co obaj spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
Narcyza nie jest Nią, żeby dać się tak łatwo omotać. Nie bądź głupi, ona zrobi wszystko dla rodziny. Zobowiązała się. Nie rezygnuje...bo cię kocha. — dodała ciszej, jakby to była jakaś tajemnica a wypowiadając te słowa skrzywiła się lekko.— Nie lubię cię – dodała chłodniej puszczając go – i to bardzo Rudolphus uśmiechnął się lekko. – Jednak moja opinia na ten temat nie ma tutaj nic do rzeczy nieprawdaż? – przerwała na chwilę przygryzając nieco dolną wargę, następnie wyprostowała się i spojrzała Malfoyowi w oczy – Jestem najstarsza z rodu więc…to do mnie należy obowiązek błogosławieństwa tego związku, ze strony wszystkich Blacków. Nie radzę ci mnie jednak denerwować, a tym bardziej niszczyć Cissy, rozumiesz?! – zmieniła nagle ton, z formalnego i bezbarwnego stał się lodowaty i przepełniony nienawiścią. Zdziwiony Lucjusz jedyne na co się w tej chwili odważył to lekkie przytaknięcie. Harry mu się nie dziwił, Bellatrix wyglądała jakby zaraz miała mu wyrwać tchawicę, ale gdy to zrobił, powróciła do poprzedniego stanu…a może nawet była nieco weselsza?
W takim razie dlaczego mamy rezygnować ze ślubu? – zapytał Rudolphus nadal nieco zdziwiony.
Nie wytrzyma tego –odparła Bellatrix wzruszając ramionami — Za dużo emocji, źle na nią wpływa, a ty chcesz mieć udany wieczór prawda Lucjuszu? – spojrzała na Malfoya ostrym wzrokiem. Pan młody już otwierał usta by odpowiedzieć, jednak mu przerwano.
              Narcyza cię prosi na górę Bella. Ma problem z welonem – Regulus, który pojawił się obok nich, znienacka, sprawił że cała trójka prawie podskoczyła. Kobieta spojrzała na niego z szokiem, ale po chwili odeszła od nich, i zniknęła za drzwiami rezydencji. Stali tak chwilę w ciszy dopóki Black nie odezwał się ponownie. – Malfoy... Wiem, że to nie moja sprawa ale bardzo cię proszę… Nie spierdol jej życia mruknął następnie odwracając się na pięcie oraz odszedł do swojej partnerki.
Wrócimy do naszej rozmowy może po ceremonii uśmiechnął się Rudolphus, podchodząc do fortepianu i uśmiechnął się patrząc gdzieś przed siebie. Wszyscy goście poszli jego śladem spoglądając za siebie w stronę domu, gdzie to stanęła właśnie panna młoda. Harry patrzył na dziewczynę z rozszerzonymi źrenicami. Nikt z tutaj obecnych nie byłby w stanie jej przyćmić nawet gdyby chciał. Harry zauważył jak jej oczy błysnęły gdy zauważyła jego matkę, jednak nie zatrzymała się, ani nie zrobiła nic innego. Mimo iż matka Harry’ego wyglądała pięknie, niebyła konkurencją dla blondynki, która była w tym momencie najpiękniejsza.
             Dlaczego idzie sama do ołtarza? zapytał cicho James, Syriusza — Nie powinien odprowadzać ją tam ojciec albo matka?
Matka umarła zaraz po jej narodzinach a ojciec kilka miesięcy temu zaraz po tym jak Andromeda uciekła z domu. — powiedział Syriusz spokojnym tonem nie bardzo zwracając uwagę na Narcyzę. Bardziej skupiał się na Belli, która właśnie usiadła obok niedoszłego męża przy fortepianie i uśmiechała się lekko w stronę siostry. Jest piękna — wyszeptała Lily a Syriusz parsknął
Wygląda jak choinka — mruknął z niesmakiem. Harry spojrzał na parę młodą i nie wiedząc czemu. W tej chwili, nie widział znienawidzonych rodziców Dracona, którego również nienawidzi. Nie widział wśród gości śmierciożerców i morderców. Nie widział Voldemorta… Teraz patrzył na parę młodych ludzi, którzy chcą spędzić ze sobą resztę życia, a wszyscy zebrani byli ludźmi… Zwykłymi ludźmi, którzy życzyli im szczęścia, na tej nowej drodze życia.


Jednak zanim Rudolphus skończył marsz weselny, a kapłan zaczął ceremonię przerwano ją. Ponieważ duchowny… wybuchł. Dosłownie wybuchł, opryskując wszystkich, a w szczególności parę młodą, krwią. Potter wytrzeszczył na to oczy zatykając usta dłonią bo wymioty podeszły mu to gardła. On w przeciwieństwie do swojego wuja nie widział w tym nic śmiesznego. Właśnie człowiek został zabity w bestialski sposób...


Wśród gości zrobił się popłoch, Harry spojrzał na Narcyzę, która stała jak wryta patrząc z niedowierzaniem w stronę domu. Nie zwracała uwagi na to że, jej suknia i welon są całe we krwi, a z jej włosów spływa czerwona posoka kapłana. Nie zrobiła nic by pozbyć się jakoś krwi ze swojej twarzy. Nic poza patrzeniem z nienawiścią ale i szokiem w stronę domu. Kiedy  goście również to zauważyli. Zamilkli, także tam patrząc.


Stał tam Evan Rosier, z którego różdżki wciąż leciał dym, w który sam chwilę później się zmienił i pojawił przy parze młodej.
     — Narcyzo błagam cię. – wyszeptał patrząc jej w oczy i spróbował chwycić jej rękę, ale ją odtrąciła cofając się o krok, jednocześnie wdeptując obcasem w oko pastora, które wylało się na posadzkę. Harry nie sądził by w tej chwili ktokolwiek inny poza nim samym zwrócił na to uwagę.


Potter obejrzał się za siebie. Niedomówieniem byłoby powiedzieć, że wszyscy patrzyli na to z napięciem i wyczekiwaniem. Amanda Malfoy, wyglądała na bardzo z czegoś uradowaną a Syriusz rozbawionego upokorzeniem, jakiego byli właśnie świadkami.


Czy ty nie jesteś trzy miesiące po ślubie? – zapytał Rabastian Lestrange podchodząc do brata , który trzymał Bellę wyglądającą jakby chciała wydrapać Rosierowi oczy. Jednak on nie zwracał na niego uwagi, patrząc dziewczynie w oczy.
Narcyzo – szepnął proszę…
      Cissy… dziewczyna spojrzała najpierw na Lucjusza, który patrzył na nią ze zmartwieniem, potem jej wzrok padł na wszystkich, którzy się w nią wpatrywali, a na końcu spojrzała na swoje dłonie, które były całe we krwi, i cofnęła się jeszcze bardziej zrzucając welon na zakrwawioną posadzkę. Widząc to Lucjusz chciał do niej podejść, ale chyba wtedy to wszystko ją przerosło.
— Narcyzo będzie…
— Proszę!
— Zabiję go!
— Mój syn…
— Panienko wszystko w porząd…


Uciekła.


Po prostu odwróciła się i pobiegła przed siebie. Harry spojrzał na ludzi, którzy zaczęli wstawać i wybuchł szum wśród wszystkich zebranych, następnie umilkli, kiedy Bella wyswobodziła się z uścisku Rudolphusa i pobiegła za siostrą, gubiąc przy tym obcasy. Harry zauważył coś jeszcze daleko przed Bellą, co doganiało pannę młodą. Duży czarny pies... Spojrzał na miejsce Syriusza, nie było go tam, i wtedy stało się coś, czego Harry naprawdę się nie spodziewał. Malfoy popatrzył w stronę gdzie uciekła Panna Młoda a następnie na Evana, który patrzył za dziewczyną wzrokiem pełnym żalu ale i poczucia winy.
            Na co czekasz? — Zapytał chłodno a Rosier spojrzał na niego wielkimi oczami – Czekałeś na to całe życie prawda? mruknął i wyjął różdżkę wymierzając ją w obrączki które wybuchły a potem nie patrząc na nikogo skierował się do willi. Harry zamrugał nic nie rozumiejąc, Malfoy odpuścił? Dlaczego?!


Dalszej reakcji gości Potter nie ujrzał ponieważ wszystko się rozmyło. Harry wylądował na plaży, a kilka metrów od niego, po kolana w lodowatej wodzie, stał Syriusz. Harry widział czerwoną kropkę Belli, która biegła w tą stronę, najwyraźniej zapominając, tak jak i reszta Blacków, o teleportacji.


Rosiera, nie było w pobliżu, a pod nogami Harry’ego leżała większa część sukni ślubnej Narcyzy. Spojrzał  szybko w stronę Syriusza, od którego kilka metrów dalej, do pasa w zimnej wodzie stała Narcyza. Ubrana jedynie w prostą sukienkę, a z jej włosów nadal kapała krew, spływając po plecach, aż do wody, i patrzyła przed siebie, a na jej ciele było pełno ciarek.


Harry podszedł do Syriusza nie czując zupełnie zimna morza… bądź oceanu, Harry nie miał pojęcia gdzie się znajduje, ale był pewien, że jest okropnie zimne, skoro jest to październik…


Żaden cię nigdy nie kochał! powiedział głośno Syriusz, a Harry spojrzał na niego z szokiem. Dobijać leżącego, to już jest bezczelność. Gdyby tak było, pobiegli by za tobą! Kto tu jest Cissy?! Rozejrzyj się! nie zrobiła tego.
            Powinieneś się cieszyć… Dorcas się z nim rozstanie jak się dowie... albo będziesz miał szansę z Roxane   powiedziała zamiast tego, nawet się nie odwracając, a jej głos zacinał się w przerwach od płaczu.
Tu chodzi o ciebie idiotko! Przejrzyj na oczy! Teraz możesz się z tego wszystkiego wydostać! Jesteś Debilką, która… nie umiesz pływać! – krzyknął kiedy poszła dalej przed siebie, a jej głowa zniknęła przy kolejnej fali.
                          Narcyza! wrzask Belli był tak głośny, że mimo, iż stała trzydzieści metrów od nich na plaży, na którą właśnie wbiegła, słyszeli ją wyśmienicie! Harry patrzył na kolejne fale , które wcale nie zwracały dziewczyny. Syriusz wpatrywał się w ocean, z rozrzedzonymi źrenicami, a Bella klęczała na piasku płacząc. Harry zobaczył jak coś czarnego, wleciało do oceanu rozpryskując wodę, jak gdyby meteor do niej wleciał. Syriusz nie zwrócił jednak na to uwagi, wracając na ziemię i usiadł obok Belli, która łkała, mówiąc o tym, że teraz nie ma już nic.


Harry’emu było jej nawet żal. Nigdy nie widział Bellatrix, w takim stanie… Nigdy nie widział nikogo w takim stanie. Nawet ojciec Cedrika, tak nie przeżywał śmierci syna,  jak Bella utratę swojej siostry. Spojrzał na rozmywające się sylwetki Syriusza i Belli a następnie, ujrzał ich w oddali. Rozpoznał, ich tylko dlatego, że krwiście czerwona sukienka niedoszłej madame Lestrange, była bardzo dobrze widoczna z każdej odległości.


Oddychaj Cissy Harry odwrócił się, patrząc na dwie blond postacie leżące na piasku. A raczej jedną leżącą i drugą pochylającą się nad nią. – Bezsensu – syknął chłopak odrzucając różdżkę i westchnął próbując zwyczajnym sposobem uciśnięć klatki piersiowej – Oddychaj idiotko! – Harry spojrzał na desperata, który starał się oprzytomnieć dziewczynę przed sobą. – Oddy…kurwa! – zaklną i Harry spojrzał na to co wyciąga z buta, a był to krótki sztylet, którym rozciął sukienkę a zaraz po niej gorset który miała pod nią, na halce. Dziewczyna otworzyła oczy krztusząc się i przewróciła na bok wypluwając wodę morską z ust.


  Ktoś ci już mówił że jesteś nienormalna?— zapytał blondyn kiedy ta już odetchnęła dysząc ciężko.
Jestem Black – mruknęła cicho nadal biorąc porządne wdechy — Tutaj każdy ma coś z szaleńców – stwierdziła pewnie a Harry przyznał jej w tym rację. Nie znał Blacka, który choć trochę nie miał poprzestawiane w głowie.
A ja jestem egoistycznym kretynem tak? – na to stwierdzenie dziewczyna, zaśmiała się głośno, podnosząc się lekko, jednak pchnął ją z powrotem do pozycji leżącej.
Łapy przy sobie. Nie jestem twoją żoną. Chwilowo.
Może nie chcę nią być.
Co do tego nie masz argumentów.
A założymy się?
Więc słucham.
Jesteś egoistą.
Ty też.
Chamem i gburem.
Kto to mówi! Jesteś zimny
Odparła królowa śniegu.
Masz na ramieniu coś co mi się bardzo nie podoba.Gdyby nie to byłabyś pokarmem dla rekinów – Narcyza uniosła wyżej brwi patrząc na niego ze zdziwieniem.
Chyba nie rozumiem – przyznała a on uśmiechnął się lekko.
Śmieciożercy, w przeciwieństwie do zwykłych czarodziei, mogą zmieniać się w czarną mgłę by ułatwić sobie przemieszczanie się.
och… zdziwiła się jesteś idiotą – ciągnęła dalej a on pokiwał głową – masz zbyt zimne oczy, wolę zielone i…
Zamknij się już – przerwał jej i pocałował, na co dziewczyna uderzyła go w twarz.
I zawsze mi przerywasz – uśmiechnęła się, odepchnęła go i wstała – mówiłeś że jesteś cierpliwy… a ja ci gwarantuję, że twoja cierpliwość się przy mnie Czyli za mnie wyjdziesz?
Ewentualnie – zaśmiała się pomagając mu wstać —  Ale musisz zaakceptować to, że chcę Syriusza na chrzestnego.
Chrzestnego kogo? – zapytał zszokowany, a ona prychnęła
Nie mów, że twój ojciec, już sobie twojego dziedzica nie planował? – zaśmiała się a blondyn skrzywił się mocno – więc masz już odpowiedź.
A Rudolphus i Bella?
Kto powiedział że chcę jedno dziecko? – odwróciła do niego głowę, a chłopak przełknął ślinę – więcej niż dwójkę nie będzie. Moje biodra nie są stworzone do rodzenia dzieci. – Poklepała dłońmi wcześniej wspomniane miejsce. Chłopak zaśmiał się głośno, a dziewczyna odwzajemniła mu tym samym. Harry również się uśmiechnął, ale chwilę później sobie uświadomił poprzednie słowa pani Malfoy.
                                    Jak to Syriusz?! – Krzyknął, w czasie gdy to zrobił, wszystko zaczęło wirować, a on po chwili opuścił myślodsiewnię znajdując się z powrotem w gabinecie pani Malfoy. Rozejrzał się dookoła, i stwierdził, iż został tu sam.




* Cytat z książki Harry Potter i Zakon Feniksa

7 komentarzy:

  1. Super. Kiedy kolejny taki długi rozdział?
    dagna1688@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba. Naprawdę (a warto wspomnieć, że jestem osobą dość wybredną). Udało Ci się mnie zaciekawić, tak więc nie wiem, czy uda mi się zasnąć tej nocy, czy w zamian będę starała się rozwikłać zagadkę bohaterów, których wykreowałaś :)

    Wszystko, co udało Ci się do tej pory napisać, jest jedną wielką łamigówką.
    Ale to nie znaczy, że to źle! Dzięki temu przyciagasz czytelników (przynajmniej mnie), ponieważ cały czas jestem ciekawa co będzie dalej.

    Podoba mi się, że stopniowo nadajesz postaciom charakter. Wezmę jako przykład Narcyzę.

    Pozornie zimna i wyrachowana kobieta, tak naprawdę jest kimś zupełnie innym. Jej historia (w pewnym momencie miałam wrażenie, iż jest rodem wyjęta z melodramatu) pokazuje, że wcale nie miała tak beztroskiej i cudownej przeszłości jak prawdopodobnie myślał Harry (nie tylko Harry, ja też). Mam nadzieję, że zmieni swój stosunek do rodziny Malfoyów po tym, co zobaczył w myśloodsiewni. Odnioszę wrażenie, jakby Narcyza (bardzo powoli) zaczynała topnieć przy Potterze i liczę na to, że z czasem ich więź się umocni. Nie wiem dlaczego, ale widzę ją w roli jego przybranej matki. Może nie takiej czółej, wylewnej oraz emocjonalnej, lecz kochającej i okazującej uczucia z ukrycia.

    Podoba mi się twoja Bella. To, że oprócz szalonej, niezrównoważonej kobiety, potrafi kochać swoją rodzinę i stawia ją na pierwszym miejscu rzuca na nią zupełnie inne światło. Dobrze, że jej nie spłaszczasz, opisując jedynie negatywne strony.

    Intryguje mnie osoba Cassy. Czy ona żyje czy jest już jedynie wspomnieniem jakiejś dziewczyny, która dawno zmarła? Wszędzie, gdzieś w tle, majaczy jej postać nie dając o sobie zapomnieć. Ja chyba naprawdę nie zasnę.... :p

    I ten ciekawski, gryfoński, wścibski, niewychowan Harry. Bardzo kanoniczny jak narazie. Chyba, że i to się zmieni.

    Mam takie pytanie. Czy scena rozprucia sukni i gorsetu Narcyzy po tym jak zaczęła się topić była inspirowana Piratami z Karaibów? Jak to czytałam, to przed oczami od razu staną mi obraz z tego filmu.

    Długość ostatniego rozdziału była naprawdę imponująca. Jak to zobaczyłam, to pomyślałam, że naprawdę podziwiam Twoją wytrwałość.

    Co do Twojej "odautorskiej" notki to wcale nie przynudzasz! Ważne jest dodawanie kilku słów od siebie dla osób czytających, bo dzięki temu wiemy (czytelnicy), że rozdziałów nie wystawia bezduszny robot, który nie czyta naszych komentarzy :D
    ~ B.B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zmieścilam się w limicie znaków w komentarzu a chciałam coś jeszcze dopisać więc to druga część mojego (nudnego) komentarza.

    W oczy rzuciło mi się kilka błędów, które trochę rażą, ale nie czepiam się za bardzo, bo sama popełniam ich caaaaałą masę (nie chcę wyjść na hipokrytkę:))

    Na tej stronie znajdziesz kilka naprawdę pomocnych wskazówek dotyczących zapisu dialogów, co, jeśli nie masz bety, jest naprawdę istotne:
    http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi
    Ty i tak (na szczęście!) przestrzegasz w większości poprawnej pisowni rozmów, jednak w niektórych miejscach jeszcze Ci się niektóre kropki (bądź ich braki) wymykają.

    "- Przyszedłem jako single – mruknął, Lily z James’ em odwrócili wzrok."
    Tu mam mały dylemat, bo nie wiem, czy użyłaś słowa "single" jak zapożyczenie z języka angielskiego słowa "single" - samotny, pojedynczy, czy chciałaś napisać spolszczoną wersję "singiel" - osoba samotna, żyjąca w samotności, bez partnera
    Osobiście skłoniłabym się bardziej do użycia drugiej formy i napisania, że przyszedł jako singiel. Po prostu wydaje mi się, że brzmi to lepiej.

    "- Już się bałam, że nie przyjdziecie! – Teraz krzyknęła, ściskając jej drobną dłoń – Narcyza się tak ucieszy!
    -Aczkolwiek wątpię – powiedział chłodno Syriusz (...)"
    Użycie słowa "aczkolwiek" brzmi (dla mnie) trochę sztucznie. Jakby było wstawione tam na siłę, przez co trochę zaburzyło mi odbiór treści, aczkolwiek może to jedynie moje odczucia.

    Kolejną rzeczą jest odmiana nazwiska Rosier
    M. [kto? co?]..............................Rosier
    D. [kogo? czego?]......................Rosiera
    C. [komu? czemu?]..................Rosierowi
    B. [kogo? co?]............................Rosiera
    N. [(z) kim? (z) czym?]............Rosierem
    Ms. [(o) kim? (o) czym?].........Rosierze
    W. [(o!)]........................................Rosier!
    Bez tego apostrofu u góry : "(...)zapytał Rabastian Lestrange podchodząc do brata , który trzymał Bellę wyglądającą jakby chciała wydrapać Rosier’ owi oczy."

    Zauważyłam też kilka innych literówek, których jednak nie wyłapywałam na bieżąco, zbyt zaabsorbowana treścią.

    Och! I czy planujesz jakiś parring yaoi (męsko-męski) z Harrym w roli głównej?

    Mam nadzieję, że troszkę pomogłam :) (i nie zasnęłaś z nudów czytając ten komentarz)
    Życzę weny i liczę na (szybko dodany!) nowy rozdział.
    Mam jeszcze takie małe pytanie: czy mogłabyś wysłać mi maila gdy takowy wstawisz? Nie ukrywam, że bardzo by mi to pomogło, bo nie mam głowy do zapamiętywania aby wchodzić tu systematycznie i to sprawdzać.
    ~ B.B.
    black.bellatriks@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedzi na wszystkie twoje pytania przesłałam w mailu :*

      Pozdrawiam ~ Dorothy

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że to nie jest ostatni rozdział, bo naprawdę spodobała mi się ta historia. Mimo iż nie znoszę Śmierciożerców i nie trawię Lucjusza i w ogóle mam ochotę ich czasem udusić, twoja wizja tych postaci spodobała mi się do tego stopnia, że chcę znać więcej szczegółów. Chcę wiedzieć: Jak Harry'emu ułoży się życie w tym domu? Jak sprosta Draco? I kim jest Cassy oraz gdzie jest? Chcę to wszystko wiedzieć, więc będę czytać dalej. Chcę też wiedzieć: Co z Voldemortem? Jaki jest, kim jest w twoim opowiadaniu? Czy szaleńcem, czy może nie? Zaciekawiłaś mnie, więc poczekam na to, aczkolwiek z niecierpliwością. Póki co nie mam pewności co do zbyt wielu spraw związanych z tą historią, (Pytania mnożą się w mojej głowie. Jaki jest Snape? Jaki Dumbledore? Co się stanie potem? Jak będzie wyglądało życie Harry'ego w Hogwarcie po tym wszystkim? itd.) gdyż ciężko cokolwiek powiedzieć (ale to dobrze) z powodu zbyt dużej ilości możliwości. Jednak jakichkolwiek rewelacji bym się nie doczekała, pewnie nie uwierzę w żadną wizję dotyczącą Voldemorta (nie licząc tej, w której jest psychopatycznym mordercą), ponieważ sposób w jaki o nim piszerz na razie sugeruje mi coś w stylu "kiedyś miał charyzmę, a teraz jest tylko psychopatycznym cieniem samego siebie". Ale to nic. Może nawet lepiej? Odwrócenie ról mi się zwykle podoba (no wiesz, dobry Voldie, zły Dumbel), ale tutaj się raczej na to nie zapowiada. Bardziej obawiałabym się czegoś w stylu "mroczny Harry śmierciożerca", czego raczej wolałabym nie widzieć (nie wiedzieć czemu nie przepadam za taką wizją Harry'ego). Mordy na mugolach w wykonaniu Harry'ego, usprawiedliwione czymś bzdurnym jak chociażby hiszpańska inkwizycja do mnie raczej nie przemawiają (Wiadomo ile mugoli wtedy też zginęło przez jakiegoś idiotę, który sobie coś ubzdurał?). Chociaż jakby tak się zagłebić, to na to też się raczej nie zapowiada. Pewnie to tylko mój wymysł, ale jakoś nie potrafię doszukać się w tekście niczego, co by sugerowało coś takiego. Prędzej jakieś "wszyscy stoimy po stronie Harry'ego, bo mamy cię dość samozwańczy Czarny Panie". Nie wiem czemu, ale jakoś to wszystko widzę w słowach, którymi opisujesz całą historię. Jakby widziała twoje myśli, czy coś podobnego (co sobie raczej wymyśliłam). Co nie znaczy jednak, że nie potrafisz przelewać ich "na papier. To po prostu ja jestem idealistą i chciałabym uszczęśliwić cały świat, nawet jeżeli jest on tylko wymyślony. No nic, koniec tych dywagacji, które tylko udają komentarz. Będę czekać na kolejny rozdział i już dodam sobie twojego bloga do zakładek, żeby go nie zgubić. Powodzenia i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń