sobota, 27 czerwca 2015

5. Poznałeś już najchłodniejszą osobę na świecie? Carrow jest trzy razy gorsza...

Cóż... wróciłam! Niezadowolona ponieważ moja kolejna beta mnie olała i postanowiła już nie odpowiadać na moje wiadomości.... jednak to nieważne! Wróciłam i oświadczam iż od tej pory posty będą dodawane regularnie. Oczywiście brak bety spowoduje, że moje teksty ucierpią na jakości i możliwe, że już nie będą przez nikogo czytane ale postaram się zrobić co w mojej mocy by przekonać was do mojej wersji Harry'ego ;) Rozdział taki sobie (według mnie niezbyt udany), jednak ostatni z pobytu Harry' ego w Malfoy Manor. Od kolejnego rozdziału wracamy wraz Potterem do Hogwartu! (mimo iż wakacje się dopiero zaczęły a ja już o szkole... ). To tyle na wstępie, a teraz zapraszam na przeczytanie rozdziału 5.



Słowa, zimne i wyważone, nienaturalnie spokojne, ale przecież tak tętniące emocją ~Andrzej Sapkowski



Harry wszedł do Malfoy Manor z uśmiechem na ustach. Był zadowolony z zakupów i swojego nowego wyglądu przez co i jego nawet jego nastawienie do Malfoy Manor uległo pewnej zmianie . Zamknął drzwi kierując się na schody jednak tuż przed nimi stanął słysząc dźwięk, jakby skrzeczenia ptaka. Powoli odwrócił się spoglądając na drzwi gabinetu Narcyzy po czym po pewnej chwili usłyszał jej glos a potem kolejny. Pani Malfoy nie była sama...


Serce Pottera stanęło a po jego ciele przeszły dreszcze. Bał się że osoba towarzysząca pani Malfoy może być jej siostrą. Jednak stał nasłuchując głosy wydobywające się zza drzwi gabinetu Pani Malfoy i nie ruszył się o krok, strach go sparaliżował tak samo jakby ktoś rzucił mu w plecy drętwortę. Po chwili jednak nieco odetchnął z ulgą kiedy drugi głos okazał się nie być tym który nawiedza go w snach, Był to głos młody i dźwięczny...z cała pewnością dziewczęcy, jednak i tak z jakiegoś powodu sprawiający, że po ciele Pottera przebiegały lodowate dreszcze...


Harry podszedł nieco bliżej chcąc usłyszeć o czym konkretnie rozmawiają, jednak w chwili gdy zrobił trzeci krok w stronę drzwi te otworzyły się. Gryfon stanął jak wryty stykając się z najbardziej zimnym i nieczułym spojrzeniem jakie kiedykolwiek widział. Wuj Weron, Ciotka Petunia, Snape a nawet żaden Malfoy nie patrzył na Pottera w sposób jaki zrobiła to ta dziewczyna. Harry odsunął się do tyłu starając się otrząsnąć ale czuł się jeszcze mniejszy przy Ślizgonce. Kojarzył ją... mimo iż nigdy nie rozmawiał. Nie był dobry w zapamiętywaniu imion, jednak wiedział, że ma na nazwisko Carrow. Ślizgonka stała patrząc się na niego w sposób tak bardzo onieśmielający, że Potter po prostu musiał opuścić wzrok na ziemię.


Dziewczyna pstryknęła palcami a sekundę później z gabinetu wyleciał czarny jak smoła kruk, który usiadł jej na ramieniu i zamiast w nią wpatrywał się w Pottera przez co Harry czuł się jeszcze dziwniej. Za to ona poprawiła torebkę zawieszoną na drugim ramieniu i odwróciła głowę w stronę pani Malfoy, która również wyszła z gabinetu.


Jest pani kretynką, pani Malfoy. Oznajmiła bez mrugnięcia okiem. Narcyza rozchyliła oniemiała usta. Najwyraźniej ona, tak jak i Potter, nie spodziewała się po dziewczynie takiego nagłego ataku. Draco dowie się prędzej czy później. Jak nie ode mnie to od kogoś innego. Oczywiście jeśli sam nie zauważył Pottera na "Niedźwiedziu Polarnym" dzisiejszego dnia...— stwierdziła zimno — Nie sądzę by to pomogło pani odzyskać dziecko, które z resztą już od dawna nie uznaje pani za matkę— Pani Malfoy wyglądała teraz jakby ktoś uderzył ją w twarz. A dziewczyna zwróciła uwagę na Harry'ego. Jednak nie skomentowała ani jego ani tego, że tutaj jest. Po prostu przyjrzała mu się uważnie a następnie wyminęła i wyszła z rezydencji.


Potter patrzył przez moment w miejsce gdzie zniknęła a następnie zwrócił uwagę na Narcyzę, która wciąż stała w tym samym miejscu z tym samym wyrazem twarzy a jej oczy błyszczały niezidentyfikowanym blaskiem. Zupełnie jakby…chciała płakać?


Pani Malfoy? zapytał powoli a kobieta drgnęła jak gdyby wyciągnięta z transu i spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem em...wszystko w porządku? zagadnął a ona przytaknęła powoli a potem zamrugała i po chwili już wyglądała jak Narcyza którą zwykł widywać na co dzień. Na co szczerze mówiąc, odetchnął w duchu.
Długo wam zeszło na tych zakupach powiedziała w końcu a Harry spojrzał na zegarek i zdziwił się widząc 01:30 nad ranem Pewnie zastanawiasz się kto to był wskazała drzwi a następnie skierowała się przed siebie Jeśli masz siły to mogę ci to dziś wyjaśnić. Jak nie. Jutro też jest dzień.
Jestem jeszcze na tyle przytomny by wysłuchać tego teraz kobieta parsknęła cicho i skręciła w stronę korytarza prowadzącego do jednego z salonów. Poszedł za nią zastanawiając się nad tym co mu powie. W końcu ta nagła wizyta nastolatki z pewnością nie była planowana...tym bardziej, że dziewczyna bardzo dobrze wie iż Malfoya nie ma w domu, w końcu była z nim w Paryżu.
Nawiasem mówiąc, nie miałam jeszcze okazji by ocenić twój nowy wygląd Potter oznajmiła kobieta wchodząc do pomieszczenia Amanda o dziwo spisała się dzisiaj na Wybitny. Wyglądasz o 180o inaczej niż zapamiętałam cię rano. Harry uśmiechnął się do siebie, siadając w fotelu naprzeciwko kobiety i popatrzył na stolik gdzie pojawiły się kieliszki z winem. Odkąd tu trafił dość często je pijał. Zwykle przy obiedzie ale czasem zdarzało się również przy kolacji. W końcu arystokracja zwykła tak jadać... W pozytywnym sensie oczywiście... dodała biorąc kieliszek do ręki – Dziewczyna, która przed chwilą tu była to jedna z najbliższych koleżanek Draco — Harry spojrzał na blondynkę z zainteresowaniem. Rzadko mówiła o swoim synie tak jak i o jego znajomych. Jedyne informacje jakie posiadał na temat kumpli Malfoya to te, które powiedział mu obraz Cassy ale tego również nie było zbyt wiele. Jak pewnie zdążyłeś zauważyć. Urocza i prze uprzejma Flora Carrow przewróciła oczami Naprawdę nie wiem za co Draco ją tak lubi. Nie jest kimś kto dałby sobą pomiatać Harry spojrzał na kobietę z lekkim zdziwieniem. "Ona zdaje sobie sprawę z tego że jej syn jest skończonym dupkiem?" zapytał siebie w myślach. Poczuł, że jego relacja z panią Malfoy od teraz nieco się polepszy...
Pani wie że...
Że Draco pomiata ludźmi i traktuje ich jak nic niewarte przedmioty? zapytała patrząc na niego z rozbawieniem. To oczywiste Potter. Został w końcu wychowany w arystokracji. Mało jest dzieci, które się tym nie szczycą przed niższą warstwą społeczną... ale jemu nie chodzi o tytuł ani nazwisko — pokiwała głową traktuje tak innych bo nie ma pojęcia jak inaczej ma to robić.
Chyba nie rozumiem Kobieta upiła łyk wina uśmiechając się gorzko do Harry'ego.
Nie powiem tego jako jego matka.— przerwała na moment spoglądając na ogień jarzący się w kominku — Powiem jako informator – uzupełniła nieco bardziej formalnym tonem — Draco jest jednym z Nadzwyczajnych... z pewnością Lupin ci to kiedyś wyjaśni... jednak w tej chwili wiesz to tylko ty... i kilka ślizgonów… Radzę ci uważać w szkole Harry... jeśli się dowiedzą możesz mieć nieprzyjemności. zapadła cisza. Harry zastanawiał się nad słowami pani Malfoy a ciekawość wręcz zżerała go od środka kiedy tylko przez myśl przeszło słowo "Nadzwyczajny" co to znaczy? kim oni są? co do tego wszystkiego ma Flora Carrow?


A Carrow? odezwał się po kilku minutach milczenia Co ona tutaj robiła? Narcyza nie odpowiedziała od razu widocznie się nad czymś zastanawiając. W końcu westchnęła z rezygnacją, oparła głowę o zagłówek fotela i powoli wypuściła powietrze z ust.
Oddała War, którą rano wzięła Astoria odpowiedziała spokojnie Okazało się, że mała nie jest w stanie wytrzymać rozłąki z Pice i zaczęła wariować... przyniosła również informację od Belli i wytknęła mi moje błędy rodzicielskie kiedy zapytałam o to dlaczego moje własne dziecko nie przyniosło psa... — popatrzyła po raz kolejny na ogień płonący w kominku.
A dlaczego nie przyniosło? nie odpowiedziała, przez co Harry odpuścił nie chcąc wyciągać z niej bez przerwy jakiś informacji. Jednak zastanawiało go, co takiego się stało, że Malfoy znienawidził swoją matkę? Gdyby mama Harry'ego żyła kochałby ją bez względu na to jaka by była. W końcu ona się męczyła żeby go urodzić a potem za niego zginęła... Kiedy patrzył na Narcyzę stwierdził, że pani Malfoy również byłaby gotowa tak się poświęcić dla swojego dziecka... w końcu jak każda matka.
Flora nie jest osobą którą łatwo przełamać Potter odezwała się nagle, zmieniając temat nie wpłynie na nią nikt ani nic czego nie uzna za równe sobie... prawdopodobnie nie istnieje ktoś kogo za takiego by uznała... mówię to tylko po to żebyś nigdy nie próbował zdobyć od niej informacji ani o niej a tym bardziej o jej rodzinie. Jest zbyt niebezpieczna.
Niebezpieczna? odpowiedział pytaniem To znaczy?
Nie wiem dokładnie o co chodzi... Jej siostra nie posiada takich zdolności... jednak Flora jest inna... bardziej zaawansowana... nie musi się uczyć zaklęć. Nie musi studiować i trenować ich wymowy. Nie musi posiadać różdżki... — przerwała patrząc na swoje dłonie –wystarczy, że zaciśnie dłonie w pięści i możesz umrzeć, a nikt jej nie udowodni tego, że to zrobiła sprawdzając różdżkę... nie działają na nią eliksiry ani oklumencja. Jest nie do tknięcia… — wzięła łyk wina — i nie sądzę by była po tej dobrej stronie kiedy to wszystko się zacznie. Z pewnością wiesz o co mi chodzi.
Sugeruje pani że Carrow jest...albo będzie śmierciożercą?
To tylko przypuszczenia. Jednak nie sądzę by wybrała walkę po stronie Dumbledorea... – pokiwała głową — Jest pod tym względem bardzo podobna do mojego syna, tak jak i w upartości. Czego kiedyś z pewnością doświadczysz na własnej skórze.
Ma dziwną aurę – stwierdził Harry, przypominając sobie to czego doświadczył gdy spotkał się z jej oczami — Nawet bardzo. Taką zimną i odpychającą przytaknęła.
Tak. To prawda. Ta dziewczyna jest najbardziej chłodną osobą jaką miałam okazję spotkać. Jeśli zdawało ci się, że widziałeś gorsze, jesteś w błędzie. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić kogoś jeszcze zimniejszego i tak dobrze ukrytego pod warstwami emocjonalnymi niż ona. To niesamowite a zarazem przerażające... bądź co bądź to młoda dziewczyna, która za wiele nie wie o życiu... nie wiem o niej zbyt wiele jednak nie sądzę by była źle wychowana. To co się z nią stało zawdzięcza samej sobie i raczej nikt inny w to nie ingerował. Nie da sobie wmówić kłamstw. Jest jedną z najsprytniejszych i najmądrzejszych osób jakie kiedykolwiek spotkałam. Nie ma mowy by ktoś przeciętny ją przełamał...
Więc dlaczego Malfoy ją lubi?
Zapytaj się jego odparła, po czym oboje parsknęli z rozbawieniem. Jednak po chwili kobieta spochmurniała Lupin tu był rzuciła sucho a Harry zamrugał jakby nie rozumiał.
Remus ? Powtórzył zdziwiony – po co?
Zapewne za niedługo zjawi się tutaj z Dumbledorem albo i całym Zakonem, — Powiedziała bez wyrazu Dlaczego? Ponieważ dzi…wczoraj poprawiła się spoglądając na zegar nie dostał sowy z informacją o twoim dzisiejszym dniu.
Informacją? Zdziwił się Harry. jaką? nie rozumiem o co chodzi.
Takie są warunki umowy. Wyjaśniła biorąc łyk napoju odkładając kieliszek na stolik naprzeciwko niej Mam go informować, w skrócie o wszystkich, jako tako ważnych czynnościach, które robisz w danym dniu. No i pisać o postępach, bądź ich braku w lekcjach oklumencji. Przewróciła oczami. A Harry zdębiał. Czyli Zakon jest informowany na bieżąco? Mylił się co do słabej ochrony? Jak to możliwe, że uznał ich za takich nieodpowiedzialnych?
Dlaczego więc pani nie napisała...jak zgaduję. Tego samego schematu co zwykle? Zapytał a kobieta skrzywiła się na dźwięk tego pytania.
Cóż... ta irracjonalna umowa podlega również temu, że przed przystąpieniem do pisania listu z informacjami muszę wypić Veritaserum. Z pewnością wiesz co to za eliksir Potter. W zeszłym roku wasza dyrektorka stosowała go na uczniach. Tak jak i inne dziwne metody nauczania. Harry nieświadomie przykrył lewą dłonią wierz prawej, na której jeszcze widniał blady napis "nie będę opowiadał kłamstw". Tak czy inaczej nie byłam w stanie napisać sprawozdania z dzisiejszego dnia ponieważ nie posiadałam takowych informacji. Z resztą, chyba nie mogłam napisać. "Pojechał na zakupy do Francji wraz z moją stukniętą teściową". Harry parsknął. Fakt. To by nie przeszło.
...Nie mogła pani napisać listu bez jej używania? Po tych słowach kobieta po raz kolejny się skrzywiła.
Złożyłam pewną przysięgę, która wręcz automatycznie sprawia, iż nie mogę nie wziąć tego świństwa. Jest ona powiązania z zaklęciem, którego formuły nie chciałabym nigdy wypowiadać. Harry nie wiedział o jakim zaklęciu mówi, ale nie zapytał co to za klątwa. I tak by mu pewnie nie odpowiedziała. Tak więc skoro nie dałam sprawozdania, po czasie jej oddawania, zaczęto się o ciebie niepokoić. Pokiwała głową. Lupin przetrząsnął cały dwór, a ciebie nie znalazł. Nie powiedziałam mu o zakupach, jednak najwyraźniej będą do tego zmuszona. Ponieważ jak zgaduję już był u twoich przyjaciół sprawdzając czy cię tam nie ma. Merlinie! sądził nawet, że wydałam cię Voldemortowi wyobrażasz sobie? — "Niech się pani nie obrazi pani Malfoy ale tak" przeszło mu przez myśl ale zamiast odpowiedzi napił się wina.


Sprawa z pani synem się wyjaśniła? Zapytał jakby od niechcenia przerywając długą i bardzo męczącą ciszę, która zapanowała między nimi po ostatniej wypowiedzi Narcyzy. Blondynka spojrzała na niego bez wyrazu jednak Harry dostrzegł sekundowy błysk w jej oczach, ale nie był w stanie go rozszyfrować.
Nie do końca. Odparła znudzonym głosem Po co pytasz?
Tak bez powodu. Wzruszył ramionami przypominając sobie Dracona z restauracji. Natknęliśmy się z panią Amandą na niego, Notta, Zabini’ ego, Greengrass i obie Carrow, kiedy jedliśmy obiad w jednej z restauracji. Wyjaśnił widząc jej minę. Zapamiętałem go trochę inaczej, a minęło tylko kilka tygodni od naszego ostatniego spotkania.
Masz coś konkretnego na Zadała pytanie po chwili ciszy.
Powiem tak. Gdybym nie wiedział jak ma na nazwisko nigdy bym go nie porównał do rodziny pani męża. Nie przypomina Malfoy’ ów w wyglądzie nawet w najmniejszym stopniu. Kobieta wyglądała na zaskoczoną tym stwierdzeniem, jednak nie zapytała o nic więcej mimo, iż Harry był pewien, że chce go jeszcze o coś spytać. Bardziej powiedziałbym, że jest kimś po między rodzinami Black a Lestrange. Dodał po chwili i dostrzegł jak zbladła. Teraz była o wiele bardziej blada niż zwykle. Wystraszyła się czegoś. ..W...Wszystko w porządku? Wykrztusił a ona spojrzała na niego niezbyt przytomnym wzrokiem, po chwili otrząsnęła się i już wyglądała tak jak zwykle.
Tak tylko...zdziwiłam się. Powiedziała bez entuzjazmu. Mam nadzieję, że na nikogo innego nie wpadliście? Uśmiechnęła się przelotnie jednak widząc jego minę, uśmiech zszedł z jej twarzy.
Ale mnie nie zauważyli! Wypalił zaraz kiedy otwierała usta by coś jeszcze powiedzieć.
Kto jeszcze mógł cię zobaczyć? Zapytała z naciskiem na słowo „mógł”, a on wziął wdech.
Pansy Parkinson. Po tym kobieta skrzywiła się jakby połknęła cytrynę i mąż pani siostry. Blondynka zakrztusiła się swoim winem, odstawiła kieliszek kaszląc kilkakrotnie a potem spojrzała na niego z szokiem.
Chyba się przesłyszałam. Możesz powtórzyć kogo jeszcze spotkałeś?
Rudolphusa Lestrangea. Pani Malfoy nacisnęła delikatnie palcem na swoją prawą skroń rozmasowując ją i biorąc przy tym uspokajający wdech.
To niemożliwe. Powiedziała cicho a Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem Jak on...Gdzie go spotkałeś? Uniosła do niego wzrok, Potter zdziwił się widząc u pani Malfoy zaciekawione spojrzenie . Nigdy niebyła tak czymś
U fryzjera. Odbierał jakieś zamówienie. Coś tam mówili o ostrzach czy czymś podobnym.
Rzuciło ci się coś w oczy?
Był cały na czerwono i jego włosy były bardzo długie.— pokazał na swoją głowę, miał w nawyku pokazywać swoje części ciała gdy opisywał jakąś osobę — Dwukrotnie dłuższe niż pani, i też czerwone no i nosi teraz okulary...aha i w ręce trzymał bukiet róż co w sumie było najdziwniejsze.
Róż?, Czerwone włosy?, okulary?, Jesteś pewien, że mówisz o moim szwagrze? Patrzyła na niego z powątpieniem , Harry przytaknął. Ale na pewno?
Tak. Błysku w oczach i uśmiechu szaleńca jak u pani siostry nie da się zapomnieć. Mruknął rozeźlony a kobieta nie wyglądała na przekonaną Miał również tatuaż z Azkabanu na szyi. Teraz już mu uwierzyła. – Ale czemu się pani tak tym przejęła?
Przez moją głupią teściową... – zamilkła — przez moją głupotę Zmieniła słowa mogłeś być narażony na niebezpieczeństwo Potter, że też tego nie przewidziałam.
Ale nie poznał mnie.
Ale mógł. Powiedziała ostro. Jednak coś się pozmieniało. Najpierw Bella, potem Draco. Teraz Rudolphus. To wszystko nie jest logiczne. Takie zachowanie jest pojmowane jedynie przez...
Szaleńców? Zaproponował Harry mimo iż nie wiedział o co jej chodzi, a kobieta przytaknęła najwyraźniej nie uświadamiając sobie, że nazwała tak również swojego syna. Mogę o coś zapytać?
Tak? Odpowiedziała pytaniem
Nikt nie zdziwił się tam jego obecnością. Ani tym, że mówią o jego żonie. Nikt nie wie o tym kim jest? Kim oni są?
To nie ich problem. Powiedziała spokojnie.
Ale przecież Voldemort jest on znany na całym świecie! Jak to możliwe, że się tym nie przejmują?!
Była to ulica Niedźwiedzia Polarnego prawda?
Co to ma do rzeczy? Zdziwił się a kobieta uśmiechnęła się do niego pobłażliwie.
Świat mody nie przejmuje się wojnami czy ludźmi za nimi stojącymi. Jest w nim ważne jedynie to, że ktoś kupuje ich produkty. Nie bierze on żadnej strony, a jedynie wykorzystuje tworząc kolekcje odzwierciedlające te lub dawne czasy. Rozumiesz?
To jest...bezsensu. Powiedział powoli a ona przytaknęła
Mało istnieje osób, które pojmują ich typ myślenia, jednak tam nikt nie jest dyskryminowany. Ludzie po wojnie skazani na potępienie tutaj i na całym świecie, wchodząc na tego typu ulice i stają się tacy jak reszta a czasem nawet bardziej szanowani ze względu na wyczucie stylu. Harry zrobił minę niedowierzania. „Nie jest ważne kim się jest, tylko czy ma się styl?!” Sądził, że się roześmieje, jednak w tym momencie przed oczami pojawił mu się Syriusz. Znienawidzony przez społeczeństwo, mimo iż niewinny, który wszedł na tą ulicę i stał się normalny. Uśmiechnął się do siebie, ale był to gorzki uśmiech. Ponieważ nigdy nie będzie miał okazji pójść z nim na taką ulicę... miejsce gdzie każdy może zapomnieć. — W Wielkiej Brytanii jest tylko jedna taka ulica Black Cat, która znajduje się w Glasgow, jednak Amanda woli biel dlatego też wzięła cię do Pary...


            Zielone płomienie wybuchły tuż przed nimi, i zaraz po tym z kominka wyszedł Albus Dumbledore, którego wzrok natychmiast padł na Harry’ego. Zaraz za nim wparował Remus, który również na niego spojrzał, a był to wzrok pełen ulgi, ale i zdziwienia.
Harry? Zapytał Lupin patrząc na niego z szokiem. Gdzie twoje okulary?
Tutaj. Wyjął z kieszeni okrągłe bryle a wilkołak, uśmiechnął się do niego. Dumbledore jednak patrzył  z zastanowieniem. Harry dostrzegł jak pani Malfoy odeszła od fotela biorąc do dłoni różdżkę, która leżała na jednej z mniejszych biblioteczek.
Sądziłem, że wyraziłem się jasno Narcyzo. Odezwał się starzec a po ciele Harry’ego przeszły dreszcze. Po raz pierwszy widział Dumbledorea tak zdenerwowanego. Potter również wstał czując się dziwnie mały kiedy wszyscy po za nim stoją. Albus oderwał wzrok od wybrańca i podszedł do kobiety, która patrzyła na niego bez wyrazu. Żadnych wyjazdów.
Och naprawdę? Zapytała ironicznie Musiałam zapomnieć. Zrobiła niewinną minę. Dla twojej informacji dzieci potrzebują ruchu i przestrzeni. Inaczej oszaleją zamknięte w ograniczonej przestrzeni. To tak zwana wolność. Wyjaśniła jak małemu dziecku i odeszła do stolika zasiadając w swoim fotelu zupełnie nie zwracając uwagi na minę Dumbledorea. Harry był w szoku. Tak szybko zmieniła swoje zachowanie ,tylko ze względu na nich obecność?
Umowa...
W umowie Lupin nie ma nic o wyjazdach po za granice naszego kraju. Uśmiechnęła się do niego uroczo. Zakaz obejmuje jedynie Wielkiej Brytanii.
Czyli naumyślnie naraziłaś go na niebezpieczeństwo ze strony śmierciożerców, wiedząc że większość członków zakonu nie może opuszczać tego kraju tak!? Wybuchnął Lupin a kobieta dopiła wino i dopiero wtedy spojrzała na niego, była czymś wyraźnie rozbawiona.
Jeden. Nie krzycz bo nie jesteś u siebie. Zwróciła się spokojnym i wypranym z emocji głosem.
Dwa. Czyżbyś zapomniał, że Dumbledore spojrzała na dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart— Zrobi absolutnie wszystko, by Potter był bezpieczny, i oczywiście nie ufając mi, wysłał za nim agenta?... Bądź agentkę. Dodała chłodniej Która nie opuściła go nawet o krok. Tu spojrzała na Harry’ego, który nic nie rozumiał. Kto to był ? Spojrzała na starca, który nie odpowiedział. I gdzie jest moja prawdziwa teściowa? Teraz wstała a Harry zdębiał. Amanda nie była...
Zaskakująca umiejętność dedukcji Narcyzo. Przyznał chłodno Albus będąc najwyraźniej zdziwiony, że ta blondynka go rozgryzła Nimfadora Tonks. Twoja siostrzenica.
Ostatnich słów mogłeś już nie wypowiadać. Skrzywiła się wstając ponownie A gdzie jest moja ukochana — zaakcentowała z ironią teściowa?
W swoim dworze. Wypiła z herbatą, eliksir słodkiego snu.
Nierozważna. Prychnęła Jeśli to wszystko, łaskawie opuśćcie mój dom. — Wskazała drzwi jednak ani jeden z nich się nie ruszył.
Gdyby to niebyła Nimfadora to...
To co? Nie bądź śmieszny. – prychnęła — Uważasz, że Pansy Parkinson coś by mu zrobiła?! Albo mój syn?! Wszystko poszłoby na mnie a nie na niego! Wskazała ręką Harry’ego. Była zdenerwowana. I zmęczona tym dniem. Harry wiedział, że jest bardzo zmęczona.
Do końca wakacji nie może opuścić tego dworuPowiedział Dumbledore surowo a Harry poczuł jakby ktoś go uderzył. Albus nigdy nie był taki zdenerwowany. "Żegnaj Rio" Przeszło mu przez myśl. Kobieta jednak parsknęła rozbawiona.
W takim razie powiedz to Amandzie, która dziś jedzie z nim do Rio. Remus i Albus stanęli jak wryci. Coś nie tak? Zapytała delikatnie Wili nie można wyczyścić pamięci? Och jaka szkoda. Położyła rękę na sercu Naprawdę tak mnie to poruszyło. Znów ją uśpicie? Zaśmiała się zimno i nagle jakby coś jej kazało spojrzała na zegar a potem na Pottera. Harry jest już późno, idź do siebie – oświadczyła nawet uprzejmym głosem
Nie możesz...
Ja sprawuję nad nim opiekę Lupin odwróciła się do wspomnianego mężczyzny i nie masz prawa mówić mi, co mogę, a czego nie mogę mu nakazywać! Warknęła. A mówię, że jest późno.
W rzeczy samej. Powiedział Dumbledore Więc przestań odgrywać szopkę i przekonaj swoją teściową Narcyzo. Chłopak nie może opuścić twojego domu od tej chwili, aż do końca wakacji. Chyba, że powiem inaczej.
Szopkę to wy odgrywacie. Wskazała Remusa. I nie mam zamiaru jej do niczego przekonywać.
               Pani Malfoy. Odezwał się Harry a dorośli na niego spojrzeli — em... Jeśli to takie ważne to... Ja mogę zostać...
Ty Harry jako jeden trzeźwo myślisz. Uśmiechnął się Dumbledore.Dobrze więc. Życzę ci miłej nocy.I znikł w płomieniach nawet nie wypowiadając na głos miejsca gdzie chce dotrzeć. Blondynka zmierzyła wzrokiem Lupina i wysunęła różdżkę na co Harry wytrzeszczył oczy. Chyba nie chciała z nim walczyć?


Stali tak przez chwilę ale kobieta ostatecznie nie wycelowała nią w Remusa, a w draperie, które się zasłoniły zakrywając okna.
Stwarzacie tylko problemy. Powiedziała patrząc na Lupina ze złością a następnie podeszła do barku biorąc z niego wino i nalała sobie do kieliszka i podeszła z powrotem do fotela siadając w nim.
Harry możemy porozmawiać na osobności? Zapytał uprzejmie Remus a gryfon przytaknął i opuścili salon kierując się do pokoju Harry’ego, gdzie wybraniec czuje się najwygodniej.
Pani Malfoy zaczarowała obrazy tak by były jak mugolskie. Dla bezpieczeństwa.Powiedział kiedy przechodzili przez korytarz pełen portretów, na które Remus patrzył z zastanowieniem. Mężczyzna przytaknął i zanim się obejrzeli już byli przy drzwiach do pokoju Harry’ego.


Potter otworzył drzwi i zaprosił go do środka. W pomieszczeniu było wysprzątane a War czekała na niego śpiąc na łóżku. Wszystko było nie tak, jak zostawił pokój rano. Jego ciuchy, które zostawił porozrzucane po kątach zniknęły, a łóżko wraz z pościelą było czyste i posłane do spania. Nawet pościel była zmieniona. Harry pokazał Remusowi gestem ręki by usiadł, bądź po prostu się rozgościł, a sam poszedł do garderoby by odłożyć kapelusz, jednak to co tam zobaczył przerosło jego oczekiwania. Pomieszczenie było całkowicie wypełnione nowymi ubraniami i gadżetami do tych ubrań. Nie umiał nawet dostrzec jednej ze swoich starych rzeczy bo wszystko przytłaczały nowe, dodatkowo już skompletowane w stylizacje. Potter odłożył kapelusz przypominając sobie o gościu i wrócił do pokoju, gdzie Remus patrzył się na psa śpiącego na jego łóżku. A sam siedział w fotelu obok kominka.


Too... o czym chciałeś pogadać? Zapytał niezbyt zgrabnie i usiadł w fotelu obok.
O różnych rzeczach. Stwierdził starszy mężczyzna spoglądając na Harry’ ego Najpierw może zacznijmy od tego, gdzie podziewałeś się przez cały dzień? Tonks kiedy wróciła wyglądała na zadowoloną, ale nie chciała powiedzieć gdzie to się podziewaliście. Taką miała misję więc jej nie winię ale...
W porządku. Machnął ręką Byliśmy w Paryżu.
W Paryżu? — powtórzył ze zdziwieniem Remus a Harry przytaknął – W jakim celu? Prawdziwa pani Malfoy obiecała mi zakupy, fryzjera i okulistę, ale takiego magicznego. Później Tonks chyba sama się zapomniała bo zeszło nam trochę dłużej niż planowaliśmy. Pani Narcyza chyba się z tego powodu denerwowała i wcale jej się nie dziwię. Musiała mieć nieprzyjemności.
Pojechałeś tam tylko na zakupy? Zdziwił się Lupin a Harry przytaknął.Nie było w planach nic innego?
A miało być? Odpowiedział pytaniem Potter. Pani Amanda jest bardzo dziwną kobietą. Wzruszył ramionami Z resztą pisałem to w liście. Tonks świetnie wczuła się w rolę.
Co do listu. Powiedział Remus wyraźnie zastanawiając się nad jego poprzednimi słowami.Uważam,  że powinieneś powiedzieć Ronowi i Hermionie o tym co robisz i jak się czujesz. Z tego co mówił mi Artur, Ron już kilka razy chciał wysyłać sowy do Dumbledorea z informacją, że ta kobieta cię tu więzi i masz mieszkać u nich. A jak znam Hermionę pewnie też się o ciebie zamartwia. "Cała Miona" westchnął z rezygnacją przypominając sobie jej listy.  — ...Że Syriusz robił awanturę to wiedziałem ale co do twoich rodziców niestety nie mam zbyt wielu informacji na ten temat. Wiem tylko tyle, że byli zaproszeni i pojawili się na ślubie. Lily nie chciała się na początku zgodzić, nie znosiła twojego ojca ale po setkach godzin męczenia przez Jamesa zgodziła się. – odpowiedział na kolejne z pytań zawartych w liście. Harry kiwnął głową, przypominając sobie wspomnienie Snape'a mógł sobie jedynie wyobrazić jak jego ojciec prosił matkę o to by z nim poszła na ten ślub. — Jednak intrygowała i nadal zastanawia mnie sprawa tej dziewczynki o której wspomniałeś. Cassy tak?
Owszem. Potwierdził Harry okazując zainteresowanie. Cassy rzadko mówiła o sobie, jedyne co wie to, to że znajduje się obecnie w Nowym Yorku, jednak nie mówi kim jest ani co tam robi. Jest to bardzo tajemniczy obraz.
Popytałem kilkoro ludzi i sprawdziłem księgi uczniów z Akademia Magii Beauxbatons. Dumbledore osobiście mi je załatwił...
Znalazłeś coś?Wyrwał się Harry przez to, że chciało mu się spać robił się niecierpliwy i dość drażliwy. Zupełnie jak pani Malfoy.
Znalazłem. Powiedział spokojnie. — Jest ona tak jak pisałeś dwa lata młodsza od ciebie i jej brata.
Brata? Zdziwił się — Chcesz powiedzieć, że...Malfoy ma siostrę!? —Krzyknął nagle a War obróciła się na drugi bok, jakby obrażona, że wyrwano ją ze snu, i z powrotem przymknęła oczy.
Podpisane było dokładnie. Ojciec: Lucjusz Malfoy, Matka: Narcyza Black Malfoy. Jednak została ona wypisana ze szkoły kilka lat temu. Niejasne jest właśnie dlaczego.
Ale...ale jak to możliwe, że nikt nie wiedział o jej istnieniu? Zapytał ze zdziwieniem a Lupin uśmiechnął się delikatnie.
Wiesz Harry, wiele jest przypadków osób, o których się nawet nie ma pojęcia, a one zawsze były w rodzinie. Weźmy na przykład Seamusa Finnigana. Zapewne nie wiedziałeś, że ma jeszcze dwójkę rodzeństwa. Harry spojrzał na swojego byłego nauczyciela z niedowierzaniem Albo taki Cormack McLaggen, ma brata w Drumstrangu. Mówię Harry o osobach, z którymi jesteś w jednym domu, a ty nie masz pojęcia o tym, że mają oni jeszcze jakieś rodzeństwo. A wlicz sobie do tego jeszcze wszystkich znanych ci Krukonów, Puchonów czy Ślizgonów.
Tyle że Malfoy wygląda na jedynaka. — Mruknął — Rozwydrzonego do rozpuku, egoistycznego pacana, dla którego rodzice zrobią wszystko. Nie powiedziałbym nigdy, że ta osoba posiada rodzeństwo.
Jeśli się nad tym zastanowić, to masz rację Harry, ale cóż... Tajemnicza Cassy chyba już pozostanie tajemnicą. No chyba, że chcesz o niej porozmawiać z tą okropną kobietą. Wskazał drzwi. A Harry parsknął rozbawiony.
Nie jest taka zła. Powiedział spokojnie Tylko was nie lubi. Dodał po chwili namysłu.
Podasz mi powód? Zapytał a Harry zrobił zamyśloną minę. Znał go? Nie był pewien, ale...
Wydaje mi się, że z tego samego dla którego nie lubił jej Syriusz.
To znaczy?
A nie wiesz dlaczego jej nie lubił? –Odpowiedział pytaniem.
Nie chciał nigdy jasno tego wyjaśni...— Przerwał w połowie zdania i westchnął –No tak. –Powiedział a Harry nie wiedział czy jest to skierowane do niego, czy może Remus powiedział to do siebie.— Syriusz nie znosił jej tak dla zasady. Nienawidził Belli i wszystkiego co się z nią łączy, więc w tym jej siostry a to oznacza, że idzie to w obie strony. Tylko kogo ona nienawidziła?
Tego się chyba również nigdy nie dowiemy. Możemy jedynie się domyślać. Ja stwierdzam, iż z jakiegoś powodu nienawidziła samego Syriusza, a przez to i was. Dumbledore to zupełnie inna historia. Remus przytaknął, ale zaraz potem znów na niego spojrzał tym samym podejrzliwym wzrokiem jakim zrobił to poprzednio gdy pytał o Paryż.
Uważam, że spotkałeś we Francji kogoś jeszcze poza panną Parkinson, i Draconem. Osobę, o której ta wiedźma nie chciała wspomnieć. I jak zgaduję. Tonks również nie powiedziała o tej osobie Dumbledoreowi, ponieważ już by cię tu nie było.
Spotkaliśmy jeszcze Notta, Zabiniego, Greengrass i obie Carrow, ale byli z Malfoyem więc nas nie zauważyli...
To wszystko?
—...
Harry. —Westchnął Przecież wiesz, że nikomu nie powiem. Chodzi mi jedynie o twoje bezpieczeństwo.
Tonks ci pewnie powie. Powiedział bez entuzjazmu Lubi cię.
Lubi? Zdziwił się Remus Co masz na myśli...? przerwał — Chciałbym jednak byś ty mi to opowiedział. — Powiedział zamiast tego a Harry
Rudolphus Lestrange pojawił się w pewnej chwili. Wilkołak opadł na fotel zakrywając twarz w dłoniach. Harry nie miał pojęcia dlaczego Lupin tak się tym przejął. Dlaczego wszyscy tak się tym przejmują. Przecież on go nie widział. Zdawał się nie zwracać uwagi na nikogo po za osobą, do której tam przyszedł. Ale on również mnie nie widział. Dopowiedział szybko ale starszy mężczyzna westchnął a jego dłonie opadły na podłokietniki fotela a następnie wyprostował się w nim i spojrzał na Harry’ego. — I dlaczego tak się tym przejąłeś?Wypowiedział swoje myśli
Gdzie go spotkałeś?Zapytał były gryfon zamiast odpowiedzi. Harry zmarszczył brwi, nie podobało mu się to, że nie chciał mu odpowiedzieć.
Na ulicy Niedźwiedzia Polarnego w Paryżu. — Mruknął a Lupin skrzywił się lekko na co Harry zrobił zdziwioną minę.Coś nie tak?
Azyl. — Mruknął a Potter zamrugał z niezrozumieniemTego typu ulice są zabezpieczone najstarszymi i niestety już zapomnianymi zaklęciami.Wyjaśnił, a Harry połączył to z wypowiedzią pani Malfoy i nareszcie zaczynało mieć to sens.Znaczy to, że nie można stosować tam zaklęć innych niż te podstawowe. I nie da się tam wprowadzić broni ani istot mogących zagrażać społeczeństwu. Wiesz o czym mówię.Harry kiwnąłWięc niezależnie kim się jest, można tam przebywać bez obawy, że nawet przechodzący obok ciebie Śmierciożerca cię zaatakuje. I na odwrót. Żaden Auror, czy osoba o podobnym statusie nie ma prawa tknąć Śmierciożercy, który zbiegł z więzienia. A jeśli chociażby spróbował go zaaresztować na tym terenie, zostaje on z niej(tej ulicy) wyrzucony poprzez zaklęcia i to bezpowrotnie.— Harry był pod wrażeniem. Tyle zachodu o jakąś ulicę, w której jest tylko moda? Zaskakujące.
W takim razie nie wiem o co tyle zachodu. Skoro wiecie, że na tej ulicy nikt nie mógłby mnie zaatakować, to dlaczego tak się tym przejmujecie.
Gdyby cię widzieli zaczęłyby się pytania. Co tam robisz? I dlaczego z panią Malfoy? Potem zaczęłyby się plotki, które dotarłyby zapewne w bardzo szybkim czasie do Sam Wiesz Kogo, a wtedy...
Pozbyłby się zaklęć z dworu.Dokończył za niego Harry już pojmując, a Lupin przytaknął.
Plusem Privet Drive było to, że nie miał pojęcia w którym domu i części ulicy cię ma szukać. Tutaj trafiłby bezbłędnie. Zakończył wilkołak, a Harry przytaknął na znak zrozumienia powagi sytuacji. ...Mam do ciebie jeszcze wiadomość, która powinna ci się spodobać. Oświadczył po chwili ciszy były nauczyciel OPCM. Potter uniósł głowę spoglądając na niego z zaciekawieniem. Molly namówiła Dumbledorea żebyś został u nich na święta. Harry przytaknął. Szczerze mówiąc myślał o czymś innym kiedy Remus powiedział, że ma dla niego dobrą nowinę.
Czy pan Weasley wspominał ci coś o sprawie Malfoya?
A powinien? Odpowiedział pytaniem huncwot. Zrezygnowany wybraniec jedynie wzruszył ramionami. Sprawa Draco interesowała go już od czasu kiedy spotkał go u Madame Malkin i po jego rozmowie z Borginem ,ze sklepu "Borgin & Burke" na ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Kilka razy zastanawiał się nawet nad przeszukaniem jego pokoju, jednak nie sądził by tam coś znalazł. Ponieważ Malfoy, gdziekolwiek jest ma wszystkie dowody jego hipotezy przy sobie. A teraz i tak było za późno. Skoro pokój (jak zgaduje) stoi pusty. Lupin obserwował go uważnie jeszcze przez chwilę, jakby czekając, aż Potter mu coś opowie , ale kiedy nie doczekał się odpowiedzi westchnął i wstał. Jeśli miałbyś do mnie jeszcze jakąś sprawę pisz śmiało. Powiedział i skierował się do drzwi.
Kim dokładnie był Evan Rosier? Zapytał gdy Remus był już przy drzwiach. Mężczyzna słysząc to nazwisko drgnął widocznie. Coś było nie tak. Były Gryfon odwrócił się do niego patrząc na Harry’ ego ze zdziwieniem.
Evan Rosier? Powtórzył a Harry przytaknął Skąd w ogóle wiesz, że taka osoba istniała. Zapytał swobodnie jakby chcąc udawać że nie wie nic o tej sprawie.
 Kiedyś wspomniano o nim w myślodsiewni Dumbledorea, a całkiem niedawno pojawiło się to nazwisko w rozmowie Pani Malfoy z...teściową, i we wspomnieniach, które zdobyłem. Zamienił słowa. Nie wiedział czemu ale wydawało mu się, że gdyby wspomniał o siostrze pani Malfoy, Remus poinformowałby Dumbledorea o tym, że najniebezpieczniejsza kobieta w ich świecie, ponadto chcąca kilkakrotnie zabić bądź poważnie uszkodzić Harry’ego,  znajdywała się w tym samym budynku, wywołałoby to kolejne kłótnie po między czarodziejami a jego "opiekunką". Więc zastanawia mnie kim właściwie był.
 Tak. – Przeciągnął Lupin przejeżdżając dłonią po włosach Narcyza z pewnością pamięta go bardzo dobrze...I Szalonooki też.... —Harry wiedział dlaczego Moody musi pamiętać Rosiera. Pamiętał, ze wspomnień Dumbledorea, że to właśnie Rosier był tym, który pozbył się nogi najwybitniejszego Aurora tamtych i tych czasów. — Evan Rosier był w wieku pani Malfoy, to znaczy rok starszy ode mnie, Syriusza i twoich rodziców. I był śmierciożercą. Jak większość ślizgonów za tamtych czasów. Taka moda. — Westchnął Tylko...on został wręcz pochłonięty służbie Sam Wiesz Komu. Wykazywał się takimi samymi cechami jak Bellatrix Lestrange czy jej mąż...A może nawet jeszcze bardziej wariackimi... Przez co stał się najniebezpieczniejszym sługą Voldemorta. — Pokiwał głową. — Mogłeś być kimkolwiek. Nawet członkiem rodziny. Zabiłby cię, bez mrugnięcia powieką. Zdawało się, że nie istnieje osoba która mu się przeciwstawi i nie zginie. Widziałem śmierć kilku ludzi z jego różdżki. Nie używał zaklęcia uśmiercającego. — Skrzywił się— W zabijaniu był bardziej okrutny niż Voldemort, który używa samej w sobie efektownej Avady. O nie... Rosier rozrywał... Rozrywał jednego tu, drugiego tam, a trzeciego tak rozerwał, że została mokra plama… Używał do tego zaklęć bombardujących, tnących i innych. Większość sam wymyślał więc sam rozumiesz, że trudno było znaleźć na nie skuteczne przeciw zaklęcia . "To już wiem w jaki sposób Alastor stracił nogę" przeszło Harry’emu przez myśl Brał służbę Voldemortowi jako najważniejszy element w życiu. Służba, aż do końca. I tak się też stało. Zginął kilka miesięcy przed swoim panem – zakończył patrząc na niego z zastanowieniem Dlaczego o niego pytasz?
 Bylem ciekaw kim był. Powiedział Harry wzruszając ramionami a tamten przytaknął. Ale po chwili, kiedy już trzymał dłoń na klamce przystanął ponownie się do Harry’ ego odwracając.
 Jeśli chodzi o Cassy… jest jeszcze jedna osoba która mogłaby mieć na jej temat informacje… — zamilkł na chwilę — ale nie mam pojęcia gdzie w tej chwili można ją znaleźć.
— Kto to taki? – spytał Harry a Remus lekko się skrzywił
— Jej ciotka – powiedział cicho a Harry zamrugał. Miał namyśli Bellatrix? – Tylko od lat jej nie widziałem… nawet nie wiem gdzie mógłbym jej szukać… Syriusz by wiedział – dodał cicho „nie może chodzić o Lestrange” przeszło Harry’ emu przez myśl „Remus nigdy nie mówiłby w taki spokojny i nawet dość uprzejmy sposób o Bellatrix”
— Ciotka? – powtórzył Harry nie bardzo rozumiejąc – O kogo ci konkretnie chodzi?
— O Roxane Malfoy. Młodszą siostrę Lucjusza – Harry spojrzał na niego ze zdziwieniem. Jeszcze jeden Malfoy o którego istnieniu Potter nie miał pojęcia – Jako jedyna rozmawiała z nami w miarę normalny sposób przez co nawet Syriusz ją lubił… nie wspominając oczywiście o jej zniewalającej urodzie… — rozmarzył się — ale nie mieliśmy z nią kontaktu odkąd wyjechała do stanów szesnaście lat temu, więc jest do dość trudne zadanie, jednak postaram się czegoś dowiedzieć.
 Mogę cię o coś prosić? – zapytał jeszcze Harry, a były gryfon spojrzał na niego – Czy mógłbyś dowiedzieć się czegoś na temat Flory Carrow?
 Mówisz o tej Ślizgonce z twojego roku? – zdziwił się mężczyzna – Po co ci informacje o niej?
 Mam przypuszczenia co do tego, że jest lub będzie Śmierciożercą – odparł patrząc na pusty obraz Cassy  Jednak muszę się więcej o niej dowiedzieć…tak jak i o jej siostrze. Wszystkie informacje są ważne – Zakończył, następnie żegnając się z Remusem, który opuścił pomieszczenie.


Potter poszedł się umyć a następnie w również nowej piżamie poszedł do łóżka padając na nie ze zmęczenia. Nie sądził, że zakupy mogą być tak wyczerpujące. Kiedy ułożył się już wygodnie pod ciepłą pościelą a War, jak co noc, położyła mu się na nogach, zaczął rozmyślać o wszystkim czego doświadczył dziś i przez ostatnie tygodnie, a także myślał o ludziach, których spotkał oraz z tysiącami pytaniami bez odpowiedzi zasnął.

2 komentarze:

  1. Świetnie, że postaniwiłaś wrócić do tego opowiadania. Piszesz naprawdę dobrze. Czekam na kolejne rozdziały.
    ~Fergy

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam ten blog przypadkiem. W sumie sama nie wiem jak XD. Po przeczytaniu wszystkich rozdziałów i wszystkiego co znajduje się na tym blogu stwierdzam - że zdjęcie Harrego w zakładce "bohaterowie" powinno być ładniejsze. Ale prócz tego nie mam PRAWIE zastrzeżeń co do twojego bloga.
    Pomysł - oryginalny. Jeszce się z takim nie spotkałam.
    Wykonanie - dobre. Dlaczego tylko dobre? Czasami (czyt. w liście) dałaś takie wkurzające małe literki, że nie mogłam ich rozczytać. Nie wiem czy to oznak ślepoty,ale no cóż muszę się przyznać, że w porównaniu do Harrego - nasze okulary.
    Szablon - jest dobry, tylko taki trochę smutny, ale do twojego gustu nie mam zastrzeżeń, bo w sumie jak się tak przyjrzeć pod innym kątem to szablon pasuje
    No więc już na zakończenie: życzę ci dużo weny i czasu tobie oraz twojej becie.

    OdpowiedzUsuń